Student NEWS - nr 18 - okładka
W numerze m.in.
 
Humor dnia

Szkot wsiada do taksówki i pyta:
- Ile zapłacę za przejazd na dworzec?
- Dwa funty.
- A za walizkę?
- Walizkę zawiozę za darmo.
- To proszę zawieźć ją na dworzec, a ja pójdę piechotą!



 

.            

Kariera "na przekór"

Czy absolwenci prawa mogą być dobrymi dziennikarzami, a ci po biologii błyskotliwymi menedżerami?

Rozmowa z Bogdanem Rymanowskim, prezenterem "Faktów" TVN

Bogdan Rymanowski skończył Wydział Prawa i Administracji na UJ. Po studiach pracował jako reporter w Radiu Kraków, potem w RMF FM. Karierę telewizyjną rozpoczął w TVP, prowadząc "Puls dnia", potem został szefem "Wydarzeń", serwisu informacyjnego w TV Puls. Obecnie w TVN prowadzi na zmianę z Justyną Pochanke główne wydanie "Faktów".
Czy już na studiach prawniczych chciałeś zostać dziennikarzem?
Myślałem już o tym w szkole średniej. Na przełomie liceum i studiów zacząłem pisać pierwsze teksty. To był koniec lat 80., więc nie mogłem publikować w prasie ofi- cjalnej - reżimowej, dlatego debiutowałem w tzw. wydawnictwach nielegalnych. Tam stawiałem pierwsze kroki. Pisałem o zadymach, o tym dlaczego jest źle, dlaczego trzeba walczyć z "czerwonym".
Dlaczego poszedłeś na prawo, a nie na dziennikarstwo?
W szkole średniej nie byłem jeszcze do końca zdecydowany, kim chcę być...
W takim razie dlaczego prawo?
Zastanawiałem się, które studia dadzą mi najwięcej. Chociaż chodziłem do klasy matematyczno- fizycznej, najbardziej pasjonowałem się historią. W końcu uznałem, że prawo da mi bardziej konkretny zawód, większe możliwości rozwoju. Kiedy byłem na II roku, nadszedł przełom 1989. i otworzyły się możliwości. Wystartowałem w konkursie na reportera Radia Kraków, tam poznałem ekipę, która potem tworzyła RMF FM. Tak trafiłem w 90. roku do RMF-u.
Z Bogdanem Rymanowskim spotykam się o 10 rano w kawiarni budynku TVN. Jest trochę zdenerwowany. Na porannym zebraniu redakcyjnym "Faktów" wynikł problem: "Od 8.00 patrzymy na to, co pisze prasa, jakie są doniesienia agencji, oglądamy telewizję, słuchamy radia i zastanawiamy się, co danego dnia będzie naszą "jedynką" - głównym tematem. Myśleliśmy, że będzie nim dzisiaj Jan Kulczyk, który przyjedzie do Polski. Tymczasem nie przyjechał, bo jest w Londynie. Musimy zmienić plan gry".
Ile było w twojej karierze przypadku, a ile świadomej decyzji?
Jeśli ktoś ma jakąś pasję i ciężko pracuje, to jest w stanie robić to, co lubi, kocha i jeszcze się z tego utrzymywać. Ja w przypadki nie wierzę. Tak już musiało chyba być, że spotkałem Edwarda Miszczaka, który zaproponował mi pracę w RMF-ie. A bez tego spotkania zapewne nie doszedłbym do miejsca, w którym teraz jestem.
Czyli do telewizji?
Wtedy jeszcze o tym nie myślałem. Na początku kariery szczytem moich marzeń była publikacja w legalnej gazecie. Kiedy w 90. roku mi się to udało, byłem dumny i szczęśliwy, chociaż była to tylko lokalna krakowska gazetka.
Jak porównujesz pracę w radiu i w telewizji?
To są bardzo zbliżone media - siostry bliźniaczki. Radio jest świetną szkołą pracy w telewizji. Ustawia głos, uczy jak zrobić relację, reportaż czy skonstruować serwis informacyjny. Z drugiej strony w radiu "grasz opowieścią" - opisujesz całą rzeczywistość swoim głosem. W telewizji jest pod tym względem trudniej - tekst musi współgrać z obrazkiem. Bo najgorszą rzeczą byłoby robienie radia w telewizji.
Czy zgodzisz się z opinią, że aby zostać dziennikarzem, trzeba skończyć dziennikarstwo, a prawnikiem, prawo?
Czasami bywa wręcz odwrotnie. Nie twierdzę, że jeśli ktoś skończył dziennikarstwo, nie może być dobrym dziennikarzem. Znam kilka takich przypadków, ale tylko kilka. Dziennikarstwa nie można nauczyć się w szkole. Wykształcenie może pomóc, ale jeśli nie praktykujesz, nie masz w sobie pasji, ciekawości świata i chcesz, żeby po studiach zawód przyszedł do ciebie, to jesteś w błędzie.
Czy to oznacza, że podejście "na przekór" - zawód dziennikarza po prawie albo biologii - może być lepsze?
Tak, to jest moim zdaniem o wiele ciekawsze. Każdy ma swoją drogę kariery, ale ja cieszę się, że wybrałem prawo, bo mnie rozwinęło. Cieszę się też, że nie studiowałem dziennikarstwa, bo wiem, czego uczyli się na tym kierunku moi koledzy. Byli szpikowani teorią, za to kompletnie nie znali nowoczesnych mediów - radia i telewizji.
Więc studia dziennikarskie są bez sensu?
Nie przesadzajmy. Można studiować dziennikarstwo, ale najlepiej to robić na uczelni, gdzie wykładowcami są ludzie pracujący w mediach lub ci, którzy w nich
Sytuacja w redakcji jest już pod kontrolą: "Nie zrobimy jednego głównego tematu, tylko dwa: dlaczego Kulczyk nie przyjechał, gdzie przebywa oraz o tym, kim naprawdę jest Jan Kulczyk, dlaczego się nim zajmujemy, jak doszedł do swojej fortuny i dlaczego jest w centrum zainteresowania. Poza tym, podjęliśmy decyzję o wysłaniu reportera do Londynu. Chcemy sprawdzić, czy Kulczyk rzeczywiście jest w jednym z londyńskich szpitali, zweryfikować, czy adwokat, który przekazał taką informację, mówił prawdę czy kłamał". Jednak do wieczornego wydania "Faktów" wiele może się jeszcze wydarzyć.
pracowali - a nie tylko sami teoretycy. Niestety, w moich czasach nauczyciele uniwersyteccy często zamiast zawodu uczyli sztuki propagandy.
A jak jest dzisiaj?
Myślę, że jest teraz dużo lepiej. Wielu moich kolegów z radia czy telewizji prowadzi zajęcia na uczelniach. Jednak, jeśli ktoś chce naprawdę do czegoś dojść, musi zacząć od rzeczy najprostszej, ale najważniejszej. Zacząć pisać, zatrudnić się jako goniec czy asystent w jakiejkolwiek redakcji i przejść szkołę terminowania - od robienia kawy po noszenie statywu do mikrofonu. To da mu więcej niż uniwersytet.
Jakie widzisz wady i zalety swojego zawodu?
Mogę mówić tylko o zaletach, najwięcej o wadach może opowiedzieć moja żona. Przede wszystkim robię to, co kocham, co jest moją pasją. Dziennikarz nie pracuje od 8.00 do 16.00, ale na okrągło, przez całą dobę - w domu, w pracy, w podróży i na urlopie. Nie da się wykasować z głowy ciekawości świata. Nie można sobie też pozwolić na "odpuszczenie" pewnych tematów, bo potem może ich nam brakować.
Dziennikarstwo to olbrzymia dawka adrenaliny i satysfakcja z uczestnictwa w najważniejszych wydarzeniach, które relacjonujemy zazwyczaj na żywo. Oczywiście, jak w każdym zawodzie płaci się za to cenę. Praca od rana do wieczora, często zajęte weekendy i wolne dni. Ale jestem ostatnią osobą, która narzekałaby.
Chyba tak jest w przypadku każdej pracy z pasją.
Tak, chociaż nie mogę powiedzieć, że dla mnie praca jest wszystkim. Najważniejsza dla mnie jest rodzina i staram się zachować odpowiednie proporcje, tak aby nie rezygnując z pracy, nie poświęcać dla niej moich bliskich.
Czy chciałbyś wspiąć się w swojej karierze jeszcze wyżej?
Nie mam ambicji bycia kimś ważnym, szefem czy dyrektorem. Największą ambicją jest dla mnie zrobienie dobrego programu czy wywiadu. Takiego, po którym nikt nie zarzuci mi niekompetencji, nieprzyzwoitości czy partactwa.
A zdarzają ci się porażki?
Porażki są wpisane w nasz zawód. Często nie mogę sobie darować, jeśli mam w studiu znakomitego gościa, bohatera wydarzeń i nie zadaję mu najważniejszego pytania. Dlaczego? Bo przychodzi mi do głowy dopiero po zakończeniu wywiadu.
Wykształcenie może pomóc, ale jeśli chcesz, żeby po studiach zawód przyszedł do ciebie, to jesteś w błędzie.
Dziennikarz pracuje na okrągło. Nie da się z głowy wykasować ciekawości świata.
Jeśli ktoś uwierzy, że jest doskonały, powinien się nad sobą poważnie zastanowić.
Nie wymagasz od siebie zbyt wiele?
Stuprocentowe zadowolenie ze swej pracy to pułapka w każdym zawodzie. Jeśli ktoś uwierzy, że jest doskonały i niczego już nie musi się uczyć, powinien się poważnie nad sobą zastanowić. Inaczej grozi mu rutyna i cofanie się.
Czy masz kogoś, na kim się wzorujesz?
Szczerze mówiąc, to jest mój ból. Dojrzewałem w czasach przełomu - wtedy bardzo brakowało mi dziennikarskich autorytetów. Jednym brakowało kręgosłupa moralnego, innym profesjonalizmu. Ci, którzy startują dzisiaj, mają trochę łatwiej - przez ostatnie 15 lat demokracji pojawiło się wielu kandydatów na mistrzów dziennikarstwa.
A za granicą?
Warto wzorować się na dziennikarstwie amerykańskim. Na reporterach i prowadzących, którzy są odpowiedzialni od początku do końca za to, co się znajdzie w ich programie. Ale powtarzam, naprawdę w Polsce mamy się już od kogo uczyć.

Bartek Ciszewski