Serwis Bukowina - podróże, porady - dział turystyka

Realia podróżowania po Bukowinie

Jeżdżąc własnym samochodem po Bukowinie należy bardzo dużą uwagę zwracać na furmanki, które w porze wieczornej licznie wracają z pola, a rzadko która posiada jakiekolwiek oświetlenie. Warto zachować ostrożność i z innych powodów: to pijani spacerują po szosie, to ktoś przepędza stado owiec, to znów natrafiamy na roboty drogowe, słabo lub w ogóle nie oznakowane.

W publicznych środkach transportu nieodłącznym elementem podróży jest wszechogarniający tłok stworzony przez ludzi, i ich rozliczne tobołki. Zatłoczenie to wynika z ciągłych redukcji kursów, w związku z trudnościami finansowymi. Nadspodziewanie szczelna konstrukcja autobusów (tak ukraińskich, jak rumuńskich) powoduje, że latem przypominają one piekarniki na kółkach. Zimą w autobusach się nie grzeje, więc jest w nich niewiele cieplej niż na zewnątrz.

Pomimo dobrze funkcjonującej kolei i dość sporej liczby kursów autobusowych zarówno na Ukrainie, jak i w Rumunii, należy nieraz wykazać się dużą obrotnością, aby dojechać w zaplanowane miejsce. Udaremnić nasze plany mogą takie niespodzianki, jak czasowe zawieszenie niektórych kursów, lub po prostu ich likwidacja. Bardzo często odcinek drogi pomiędzy miejscem docelowym a najbliższą stacją kolejową lub przystankiem autobusowym należy przejść pieszo. Jeśli jest to kilka kilometrów warto próbować „złapać” przejeżdżającą furmankę lub równie popularną Dacię czy Wołgę. Gdy wsiadamy do zatrzymanego gdzieś w Rumunii auta, warto się upewnić czy kierowca dobrze zrozumiał dokąd chcemy dojechać. Trudny akcent w języku rumuńskim stwarza okazję do licznych nieporozumień.

 

 

 

 

 

Fragmenty z przewodnika turystycznego "Bukowina. Kraina łagodności". Wydawnictwo Bezdroża.

 
Polityka Prywatności