Student NEWS - nr 42 - okładka
W numerze m.in.
 
Humor dnia
Przychodzi baba do lekarza, ten ją zbadał i mówi:
- Ma pani raka!
- O Boże! To co mam robić? Co mi pan zaleca?
- Niech pani robi okłady z błota!
- A to pomoże?
- Nie, ale może przyzwyczai się pani do ziemi...
.            

Wakacyjne kilka groszy…centów…funtów ?

  

To już? Ledwie co zarywaliśmy przedegzaminacyjne noce a tutaj nagle koniec. Indeks zamknięty, karta egzaminacyjna wypełniona po brzegi. Oceny raz lepsze raz gorsze, ale i tych nie mamy co żałować, bo przecież czasu i tak nie uda nam się cofnąć. Możemy spokojnie odetchnąć i wypowiedzieć to słowo pełną piersią. WAKACJE.

Trzy, niczym niezmącone miesiące, takie o których piszą w książkach. Jedni z nas wyciągną, już dawno spakowaną walizkę i ze znajomymi pomachają z odjeżdżającego pociągu. Następnym razem pomyślą o jakimkolwiek wysiłku przed nowym rokiem akademickim. Plaża, morze, znajomi. Słońce. Góry i letnie szlaki. Czy jeszcze coś potrzeba nam do szczęścia?

Niektórym jednak tak. Do szczęścia i do portfela. Są przecież jeszcze ci z nas, młodzi ludzie, którzy czas wolny od nauki chcą wykorzystać do zarobienia przysłowiowych paru groszy, poznania niedostępnego na co dzień zakątka świata oraz nauczenia się tego, co później zaprocentuje w tzw. dorosłym i odpowiedzialnym życiu. Innymi słowami pracy. I to czym dalej tym lepiej.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Rzadko kiedy będzie to praca w granicach naszego kraju. Nie oszukujmy się, nasze zarobki, szczególnie w tzw. pracach sezonowych nie należą do najwyższych i są zdecydowanie nieproporcjonalne do nakładów pracy i wysiłku, jakie należy włożyć w ich otrzymanie. Chociażby popularne niegdyś zbieranie owoców to z reguły kilka złotych za godzinę.

Lepiej jest w branży gastronomicznej. Pracodawcy nie ukrywają, że w tym roku wyjątkowo brakuje im sezonowych pracowników. Kelnerzy, barmani, nawet sprzątacze – to właśnie oni mogą liczyć na lepsze niż w zeszłym roku zarobki. Co więcej, aby zatrzymać sezonowych pracowników w kraju, właściciele kurortów i restauracji często zapewniają też pracownikom darmowe zakwaterowanie w swoich pensjonatach czy hotelach. Wszystko aby zatrzymać ich w kraju. Tylko co z tego, jeśli za granicą zarobimy kilka albo nawet kilkanaście razy więcej?

Paszport do plecaka

Zagraniczne rynki pracy już nie boją się Polaków. Przynajmniej nie tak bardzo jak kilkanaście lat temu. I nawet nie tak bardzo jak jeszcze kilka. Konserwatywne środowiska zagraniczne same dostrzegają plusy w migracjach zarobkowych bo z reguły świetnie wpływają one na gospodarkę. Poza tym, przecież już trzy lata jesteśmy pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej i jak do tej pory nie zagroziliśmy żadnemu środowisku zawodowemu w pozostałych krajach. Polacy szukają i znajdują pracę. Stałą czy sezonową – potrafiliśmy się porozumieć nawet z naszymi niedawnymi przeciwnikami. Można zarobić, poznać nowych ludzi, można zwiedzić miejsca wcześniej nie dostępne. Można więcej. Tylko gdzie się najlepiej wybrać?

Królewska Wielka Brytania

Wielka Brytania jako pierwsza w pełni otworzyła nam rynki pracy. Dzisiaj trudno jest stwierdzić ile tak naprawdę osób zatrudnionych jest w Anglii, Irlandii czy też Szkocji. Podobno można już mówić o milionach. Pracujący tam Polacy dalej przekonują, że w Wielkiej Brytanii pracę znaleźć jest nietrudno, trzeba jednak posiadać przynajmniej komunikatywną znajomość języka angielskiego.

- Sezonowej pracy najlepiej jest szukać w nadmorskich miejscowościach – opowiada mi Adrian, od niedawna pracownik jednego z banków w Aberdeen w Szkocji. To właśnie tam co roku potrzebni są kelnerzy, pokojówki, nawet barmani. Płaca waha się od kilku do kilkunastu funtów za godzinę. Często pracodawca sam obniża koszty zakwaterowania a te, w małych miejscowościach są i tak niższe niż w wielkich angielskich miastach.

A gdzie jeszcze? Polskich studentów chętnie przyjmują angielskie farmy, bo w lecie najbardziej potrzebują pracowników do zbiorów swoich plonów. Zatrudnienie można znaleźć między innymi przy zbiorze owoców, gdzie sama płaca jest już kilka razy większa niż ta w kraju rodzimym. I zawsze legalna. I zawsze z pensją wypłacaną na czas.

Pewna legalność zatrudnienia jest dzisiaj największym atutem Wielkiej Brytanii. Nikt już nie dziwi się Polakom rejestrującym się w urzędach. Polskie puby, polskie gazety, polskie sklepy – to wszystko to dzisiaj codzienność na „Wyspach”. Niby daleko a jednak w domu.

Tradycyjna Francja

W przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii, rynki pracy dalej nie zostały w pełni otwarte dla Polaków. Nowy prezydent Francji, Nicholas Sarkozy już zapowiedział, że będzie przeciwdziałał nielegalnemu zatrudnianiu cudzoziemców. Niemniej jednak nawet on publicznie potwierdza potrzebę zatrudniania sezonowych pracowników i otwiera studentom legalne możliwości sezonowego zatrudnienia. Ponadto Francja i Polska dalej pracują w imię umowy o sezonowej wymianie pracowników sezonowych.

Najbardziej poszukiwani wśród pracowników są ci z branży hotelarsko - gastronomicznej. Do sezonowej pracy potrzebni są praktycznie wszyscy, kelnerki, barmani, pokojówki, kierowcy i sprzedawcy. Pomny deklaracji swojego prezydenta, oferty Polakom zaproponował także francuski Disneyland, poszukujący aktywnie sprzedawców, pracowników gastronomii jak i operatorów kolejek. Średnia miesięczna pensja oscyluje w granicach 1600 Euro.

Barierą w pracy sezonowej może okazać się niedostateczna znajomość języka francuskiego. Francuzi zakochani w swojej kulturze i języku, znani są na całym świecie ze swojej niechęci do nauki języków zagranicznych. Rzadko znają nawet język tak popularny jak angielski. Dlatego też jeśli nie mamy chociaż komunikatywnej znajomości francuskiego, może nam być trudno o uzyskanie dobrej posady.

Wybierającym się w tym roku do Wielkiej Brytanii studentom gorąco polecam „zaklepanie” sobie posady już w kraju. Koniecznie i wyłącznie poprzez legalną i znaną agencję pośrednictwa pracy lub sprawdzonych znajomych. Nie znaczy to jednak, że za znalezienie zatrudnienia przyjdzie nam zapłacić. Ci sprawdzeni i renomowani mają umowy z pracodawcą i to on uiszcza opłaty. My zaś mamy gwarantowane zatrudnienie. Nie wierzmy reklamującym się licznie w gazetach pośrednikom pracy. Nie wierzmy, jeśli ktoś mówi nam, że za znalezienie pracy trzeba będzie zapłacić. „Ot, dwieście funtów, plus dwieście po przyjeździe”. Oszustów nie brakuje, a okazja do żerowania na cudzym nieszczęściu jest wprost idealna. Tylko szkoda naszego czasu. Czasu i pieniędzy, często w mozole pożyczanych od rodziny z obietnicą szybkiego oddania. Nie warto.

  

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Restrykcyjne Niemcy

Niemcy należą do krajów najbardziej niechętnym napływowi sezonowych pracowników zza wschodnich granic. Co roku coraz dalej przesuwają granicę otwarcia rynku pracy dla tzw. nowych członków Unii, twierdząc jednocześnie, że chronią się przed masową migracją zarobkową ze wschodu. Nie znaczy to jednak, że na legalne zatrudnienie na terenie Niemiec nie ma co liczyć. Polska i Niemcy od lat 90-tych posiadają umowę o zatrudnieniu pracowników sezonowych, więc nic nie jest niemożliwe.

Szacuje się, że na terenie Niemiec pracuje dzisiaj legalnie około 250 tys. Polaków. Liczba sezonowych pracowników nie jest limitowana, ale co roku dyktowana potrzebami rynku. Pracę sezonową można podjąć na okres maksymalnie trzech miesięcy. Studenci, którzy chcą podjąć legalną pracę na terenie Niemiec muszą uczęszczać na studia dzienne oraz znać język niemiecki w stopniu przynajmniej komunikatywnym. Prawo oraz umowa między krajowa dopuszcza polskich studentów do legalnego zatrudnienia na dwa sposoby: indywidualnego znalezienia pracy oraz skorzystania z dostępnych w urzędach pracy ofertach. Znacznie lepiej jest skorzystać z pierwszej opcji, bo ofert do prac sezonowych wpływa do urzędów pracy rocznie około 1500.

W przeciwieństwie do Francji i Anglii, w Niemczech na pewno trudniej jest znaleźć dobrą posadę. Niemcy często niechętnie patrzą na Polaków, często poddani uprzedzeniom rodem z czasów komunistycznej dominacji rosyjskiej. Niemniej jednak, jeśli już uda nam się podpisać odpowiednią umowę, na pewno nie pożałujemy zarobków. Średnia płaca za godzinę wynosiła w zeszłym roku 7-9 euro i na pewno ulegnie zwiększeniu

w roku obecnym.

A gdzie szukają pracowników sezonowych w Niemczech? Najłatwiej znajdziemy zatrudnienie przy sezonowym zbiorze owoców i warzyw. W okolicach Bawarii Badenii-Wirtembergii  będzie to na pewno zbiór szparagów, ogórków i truskawek, w Nadrenii – Westfalii – przy zbiorze winogron. Pracodawca ma też prawny obowiązek aby zapewnić zakwaterowanie na odpowiednich warunkach, równych tym jakie zaoferowałby niemieckim pracownikom. Niedozwolone jest na przykład aby kazał młodym ludziom spać w namiotach.

Plusem w zatrudnieniu w Niemczech jest to, że sami studenci nie muszą otrzymywać tradycyjnego pozwolenia o pracę. Wystarczy, że w czasie wakacji dostaną zaświadczenie z urzędu Zentralstelle für Arbeitvermittlung – (ZAV), odpowiednika naszego urzędu pracy. Dostaną je od ręki, na podstawie zaświadczenia o statusie studenta. Tyle wystarczy. Potem już tylko do pracy.

Przyjazna studentom Hiszpania

Ci, co niejednokrotnie spędzili w Hiszpanii lato, twierdzą, że to najbardziej przyjazny studentom kraj europejski. Pracę sezonową najłatwiej jest znaleźć właśnie młodym ludziom. Hiszpanie największą ilość pracowników potrzebują w rolnictwie, przy zbiorach truskawek, winogron, pomidorów, papryki, oliwek i pomarańczy. Do takiej pracy z reguły nie wymagana jest znajomość języka. Jeśli jednak znamy hiszpański, łatwo będzie nam znaleźć pracę w gastronomii. Hiszpańscy pracodawcy  poszukują kelnerów oraz kucharzy, zdolnych do komunikatywnej interakcji z klientami.

Ponadto, jeśli nie znamy hiszpańskiego, a jedynie angielski, niemiecki lub rosyjski możemy liczyć na sezonowe zatrudnienie w branży hotelarskiej. Tam dostaniemy pracę i niejednokrotnie zakwaterowanie. Płaca będzie się wahać w granicach 5 euro za godzinę. Czy to dużo oceniają sami studenci. Większość twierdzi, że jeśli pracodawca daje jednocześnie darmowe zakwaterowanie, 5 euro wystarczy aby spędzić wspaniałe wakacje oraz odłożyć przysłowiowe co nieco.

Chłodniejsza Norwegia

Szacuje się, że Skandynawowie potrzebują rocznie nawet 45 tysięcy pracowników sezonowych. Norwescy rolnicy już deklarują chęć zatrudnienia obywateli Polski. Obecnie najwięcej pracowników zatrudniają producenci warzyw. To właśnie oni chętnie zatrudnią w lato młodych ludzi. Ponad połowa ze zrzeszonych producentów deklaruje zwiększenie zatrudnienia w stosunku do roku 2006.

Praca sezonowa to przede wszystkim sadzenie, pielenie, zbiór zboża oraz owoców. To jednak nie wszystko. Wielu przyjeżdżających do Norwegii studentów ma szansę na znalezienie zatrudnienia w hotelach, barach i restauracjach, gdzie pracować mogą chociażby jako instruktorzy sportów.

Miesięczna płaca w pracy na tzw. saksach waha się w granicach 8000-8500 koron. Stawka za godzinę zróżnicowana jest w zależności od charakteru wykonywanej pracy. Przeciętne wynagrodzenie robotnika rolnego to ok. 84 korony za godzinę, ta jednak może wzrastać z każdym kolejnym rokiem spędzonym u tego samego pracodawcy. Jeśli pracujesz przy zbiorze truskawek będziesz rozliczany na tzw. akord, czyli od kilograma zebranego na polu. Tutaj cena to ok. 6,30 koron. Przeciętna dniówka jaką zgłaszają pracownicy to ok. 95 koron. W przypadku pracy legalnej od wszystkiego naliczane jest około 30 procent podatku.

Minusem pracy w Norwegii jest to, że większość ofert pracy zgłaszana jest tzw. drogą nieoficjalną. Rolnicy werbują pracowników przez własne kontakty i z reguły zatrudniają ludzi na podstawie rekomendacji z lat poprzednich. Dlatego też jeśli jedziesz właśnie to Norwegii, zadbaj o to aby znajomi szepnęli za tobą dobre słowo. Warto. Norwegia znana jest z rzetelnych pracodawców i dobrych warunków pracy. – I widoków zapierających dech w piersiach – dodaje Adam, który w czasie studiów w każde wakacje pracował jako barman w rejonie Oppland. Adamowi do dzisiaj pozostała miłość do Norwegii i znajomość oryginalnego języka. - Wracałem i będę tam wracać tam jeszcze wiele razy - podkreśla.

Niewiadoma Holandia

Holendrzy stosunkowo niedawno otworzyli dla nas swoje rynki pracy. Nie wszystko jest więc do końca jasne. Są jeszcze niepewni jak migracja zarobkowa wpłynie na ich ekonomię, a sami Polacy mają w Holandii fatalną opinię. W zakresie pracy sezonowej nie ma niespodzianki w zatrudnianiu. Obecnie nasze rządy dalej negocjują ostatnie warunki umowy, takie jak obowiązkowe zakwaterowanie dla pracowników sezonowych, aby uniknąć tysięcy osób koczujących na polach namiotowych. A ceny też nie należą do najtańszych bo noc na kampingu to często nawet 7 euro.

A więc od wakacji wszystko legalnie. Najłatwiej znajdziemy pracę w rolnictwie, przy zbiorze owoców, warzyw, czy też kwiatów. Często Polaków znaleźć też można na budowach czy w opiece nad dziećmi. Średnia płaca to ok. 5 euro za godzinę. Czy to wystarczy, czas pokaże. W końcu legalna praca w Holandii to dla nas nowość.

Daleka Ameryka

Europa nie wystarcza wszystkim. Niektórzy, skuszeni nieustannie podsycanym mitem Ameryki, tam właśnie decydują się spędzić wakacje. Ameryka to niewątpliwie piękny kraj, niemniej jednak praca nie leży na przysłowiowych ulicach. Co więcej, od czasu 11 września Amerykanie niechętnie zatrudniają cudzoziemców a wprowadzone przez rząd kary, skutecznie zniechęcają ich do zatrudniania osób nielegalnie.

 

 

 

 

 

 

Dlatego też, jeśli chcemy zarobić w Ameryce, najlepiej będzie skorzystać z jednego z programów Work&Travel. To najlepsza okazja żeby zarobić, poznać język i zwiedzić ogromną część samej Ameryki. Program rozwiązuje nam problem pozwolenia na zatrudnienie a jego charakter dostosowuje do znajomości językowych indywidualnego uczestnika. Amerykanie potrzebują zaś sezonowych pracowników dosłownie wszędzie, od parków rozrywki, przez hotele i gastronomię. Wszystko będzie legalne i uczciwe a podatek jaki zapłacimy otrzymamy z powrotem po powrocie do kraju.

Jedynym minusem są koszta. Aby wziąć udział w programie Work&Travel niejednokrotnie trzeba zainwestować, czasem nawet kilkaset dolarów. Suma na pewno się zwróci, niemniej jednak jej początkowe uzyskanie może dla niektórych stanowić problem.
-Ameryka warta jest wyrzeczeń – mówi Kasia, dwukrotna uczestniczka programu.

Kilka słów na dobrą radę

Jakikolwiek kraj nie wybierzemy warto jest pamiętać parę rzeczy. Niby oczywistych i banalnych, często jednak zapomnianych przez naszych przyszłych pracodawców. Nikt, ale to nikt nie może zmuszać nas do pracy ponad nasze siły, kazać nam pracować w niehumanitarnych warunkach i obniżać ustaloną płacę. Nawet młodzi ludzie podlegają pełnej ochronie prawnej pracownika. Jeśli więc zdarzy się wam trafić źle, mówcie głośno o tym co się dzieje. Dopominajcie się o to, co wam się należy. Jeśli nie przyniesie to skutku, wyjeżdżajcie. Nic za wszelką cenę. Z pracy sezonowej za granicą powinniście przede wszystkim przywieźć wspaniałe wspomnienia i zarobione ciężko pieniądze. Właśnie w tej a nie odwrotnej kolejności. Warto jechać. Ja wiem sama. Z własnego doświadczenia.

Marta Czabała