Ćwiczenia nie wpływają równie korzystnie na zdrowie i kondycję wszystkich ludzi. Niektórzy mogą odnosić z nich dużo mniej pożytku niż inni. A wszystko przez skomplikowany związek między dobrą formą a genami - informuje artykuł na łamach tygodnika "Nature".
Naukowcy nie mają wcale zamiaru usprawiedliwiać kanapowych leni
ani podważać korzystnego wpływu aktywności fizycznej na zdrowie.
Ćwiczenia poprawiają stan zdrowia w każdym przypadku, ale od genów
zależy, w jaki sposób to się dzieje - zaznaczają.
Historia badań nad genami, które warunkują kondycję fizyczną,
sięga połowy lat 80. XX wieku. Wówczas to kanadyjski badacz Claude
Bouchard z Uniwersytetu Laval w Quebecu zaobserwował, że choć u
większości ludzi trening poprawia czynność płuc (z każdym oddechem
rośnie ilość wchłanianego do krwi tlenu), to jednak u nielicznych
osób nic się wówczas nie zmienia.
Różnice te były najmniej widoczne w parach bliźniąt
jednojajowych, identycznych pod względem genów. Buouchard
wyciągnął więc wniosek, że efekt ćwiczeń w dużym stopniu zależy od
czynników genetycznych.
W 1992 roku podobne badania rozpoczęto w dużej grupie 742 osób
prowadzących siedzący tryb życia. Miały one m.in. wykazać, czy
aktywność fizyczna obniża ryzyko chorób serca oraz cukrzycy.
Wszyscy uczestnicy przeszli intensywny 20-tygodniowy trening, a
badacze sprawdzali jego wpływ na ciśnienie krwi, akcję serca,
skład chemiczny krwi i czynność płuc.
Dane zebrane w doświadczeniu są analizowane do dziś. Na razie
potwierdzają się wcześniejsze obserwacje. Okazało się, że
ćwiczenia poprawiały czynność płuc średnio o 19 proc., ale u około
pięciu proc. badanych nie doszło do żadnej poprawy, natomiast dla
innych pięciu proc. poprawa dwukrotnie przewyższała średnią.
Podobnie było ze zmianami ciśnienia krwi i akcji serca. U
większości pacjentów wartości obu czynników obniżały się, co jest
uważane za przejaw poprawy kondycji. Zakres tych zmian był jednak
bardzo różny. U małej grupki odnotowano nawet nieznaczny wzrost
tych parametrów, a u 1/3 badanych trening obniżał poziom "dobrego"
cholesterolu (HDL), który minimalizuje ryzyko choroby serca.
"Jeśli przyjrzymy się tym wynikom, to nieuchronnie rodzi się
pytanie: "czy to oznacza, że ćwiczenia szkodzą niektórym z nas?" -
komentuje zajmujący się projektem Tuomo Rankinen i natychmiast
temu zaprzecza.
Okazuje się bowiem, że w badaniach nie było ani jednej osoby,
która nie odniosłaby żadnych korzyści z ćwiczeń. Innymi słowy, u
każdego pacjenta odnotowano poprawę któregoś z parametrów. Na
przykład jeśli nie poprawiła się czynność płuc, to spadało
ciśnienie krwi lub wzrastał "dobry" cholesterol - tłumaczy Rankinen.
Co najważniejsze, badania te dowiodły ostatecznie że, choć na
różne sposoby, regularne ćwiczenia obniżają ryzyko chorób serca i
cukrzycy typu II.
"Różnice te są większe między rodzinami, niż wśród spokrewnionych
osób. Dlatego podejrzewamy, że reakcje naszego organizmu na
ćwiczenia są w dużym stopniu dziedziczone" - mówi Rankinen.
Teraz badacze poszukują genów, które mają wpływ na kondycję
fizyczną. Do badań służą im próbki krwi pobrane od pacjentów.
Jak dotąd z badań wynika, że najsilniejszy związek z kondycją ma
gen Titin, który koduje białka odpowiedzialne za elastyczność
mięśnia sercowego. Niektóre jego warianty mogą dawać sercu
możliwość pompowania większych ilości krwi, niż inne.
Inni badacze są skłonni wiązać kondycję fizyczną z genami
odpowiedzialnymi za syntezę "dobrego" cholesterolu, jeszcze inni -
z białkiem (miostatyną), które blokuje wzrost nowych mięśni i -
jak wskazują badania na bliźniętach - warunkuje tężyznę fizyczną.
Dobrym kandydatem jest też konwertaza angiostatyny, ACE, która
reguluje ciśnienie krwi.
Naukowcy nie mają obecnie wątpliwości, że grupa tych genów jest
duża - obecnie liczy ponad 100 potencjalnych kandydatów.
Podkreślają jednak, że geny nie mogą usprawiedliwiać naszego
lenistwa. Poznanie ich może za to pomóc w opracowaniu nowych
metody leczenia zaburzeń metabolizmu. (PAP)