Strefa tropików staje się coraz większa

Badacze z Uniwersytetu Waszyngtońskiego przeanalizowali dane
satelitarne z ostatnich 25 lat. Wynika z ich, że w tym czasie
granice między strefą tropikalną, a subtropikalną przesunęły się w
stronę biegunów - granica południowa o ponad 110 km w stronę
bieguna południowego, a północna - o tyle samo w stronę
północnego. Cała strefa powiększa się więc kosztem strefy klimatu
umiarkowanego - czytamy w artykule w "Science".

Naukowcy ustalili to, śledząc "drogę" tzw. prądów strumieniowych,
czyli silnych "strumieni" powietrza przemieszczających się z dużą
prędkością w niższych warstwach atmosfery. Prądy te mają duży
wpływ na klimat i temperatury obszarów, nad którymi przepływają.

Dwa subtropikalne prądy strumieniowe wyznaczają północną i
południową granicę strefy klimatu zwrotnikowego, raczej suchej i
obfitującej w olbrzymie tereny pustynne - wskazuje współautor
badań, klimatolog John Wallace. Jeśli prądy te przesuwają się w
stronę biegunów, oznacza to rozszerzenie całej strefy tropików.

Badania wykazały też, że ziemska atmosfera ogrzewa się
najszybciej na granicach strefy zwrotnikowej. Na kuli ziemskiej są
to dwa pasy, położone wzdłuż ok. 30 stopnia szerokości
geograficznej (północnej i południowej). Na półkuli północnej pas
ten biegnie przez południe Stanów Zjednoczonych, południowe Chiny
i północną Afrykę. Na południowej - od południa Ameryki
Południowej, przez południe Afryki i południową Australię.

Naukowcy obawiają się, że jeśli trend przesuwania się granic
strefy tropikalnej będzie się utrzymywał w następnych dekadach,
strefa ta może się "wydłużyć" nawet o kilkaset kilometrów, co
miałoby ogromny wpływ na naszą planetę.

Pustynie wkroczyłyby wtedy do strefy umiarkowanej, a miejsca
takie jak basen Morza Śródziemnego, południe Europy lub północna
część Bliskiego Wschodu, czekałoby więcej susz i stopniowe
pustynnienie. (PAP)