Samo uznanie danego gatunku za rzadki i zagrożony może zadziałać jak "pocałunek śmierci" - informuje "New Scientist."
Ekonomiści uważali dotąd, że nadmierna eksploatacja nie prowadzi do wyniszczenia rzadkich gatunków, ponieważ ich liczebność spada w końcu do punktu, w którym pozyskiwanie przestaje być opłacalne. Jednak okazuje się, że entuzjaści są skłonni płacić oszałamiające sumy za rzadkie gatunki, a to zachęca bezwzględnych łowców do polowania na ostanie osobniki - twierdzi Franck Courchamp z paryskiego uniwersytetu Paris-Sud w Orsay.
Przykładem może być ceniona w chińskiej medycynie duża ryba Bahaba taipingensis. Intensywne połowy doprowadziły do tego, że zamiast kilkudziesięciu ton rocznie udaje się łowić pojedyncze sztuki. Jednocześnie cena kilograma pęcherza pławnego, z którego uzyskuje się rzekomo wzmacniający tonik, przekroczyła 60 tysięcy dolarów. Nic dziwnego, że za niedobitkami Bahaby wciąż uganiają się liczni rybacy.(PAP)