Naukowcy monitorują słonie w Kenii za pomocą nowej metody, polegającej na analizie związków chemicznych w sierści z ogonów słoni i jednoczesnym śledzeniu zwierząt przy użyciu nadajnika GPS - czytamy w nowym "Proceedings of the National Academy of Sciences".
"Nowa metoda pozwala lepiej zrozumieć zachowanie i zwyczaje
słoni, a tym samym pomóc w zapewnieniu ich przetrwania" - twierdzi
kierujący badaniami geochemik z Uniwersytetu Utah, prof. Thure
Cerling.
Naukowcy z Uniwersytetu Utah, Uniwersytetu Kalifornijskiego w
Berkeley oraz Uniwersytetu Oksfordzkiego pobrali próbki włosów z
ogonów słoni z rezerwatu Samburu w Kenii. Jednocześnie zwierzęta
wyposażono w obroże z nadajnikiem GPS. Dzięki niemu możliwe było
śledzenie zachowania siedmiu osobników w okresie od 2000 roku do
połowy 2002.
Włosy posłużyły do analizy obecnych w nich związków chemicznych.
Na podstawie izotopów węgla i azotu badacze byli w stanie ustalić,
co jadają słonie i gdzie wędrują w poszukiwaniu pożywienia.
Ustalenie zwyczajów żywieniowych tych zagrożonych zwierząt jest
konieczne dla zapewnienia im bezpieczeństwa i odpowiedniej
ochrony, a przede wszystkim uniknięcia "konfliktu interesów" z
lokalnymi farmerami, którym słonie często niszczą uprawy.
Dlatego też, jak podkreśla Cerling, tak istotne jest ustalenie,
jaką część diety słoni stanowią rośliny uprawne. Szczególnie
upodobały sobie je samce słoni. Dla nich odpowiednia dieta jest
szczególnie istotna - potrzebują bowiem dużo sił i energii, by
skutecznie rywalizować z innymi o samice. Ryzykują więc życie,
wyprawiając się nocami na pola uprawne.
Konflikt między interesami farmerów a słoniami jest coraz
większy. Populacja ludzi na terenach zamieszkałych przez słonie
stale się zwiększa, słonie zaś potrzebują odpowiedniej przestrzeni
do przeżycia.
Naukowcy mają nadzieję, że dzięki swym badaniom uda się ustalić,
jaki jest minimalny obszar potrzebny słoniom i innym zwierzętom do
przetrwania. Obecnie istniejące rezerwaty i parki są
niewystarczające.
W ciągu ostatniego dziesięciolecia ekologiczna organizacja "Save
the Elephants" założyła obroże z nadajnikiem 80 osobnikom.
Wśród monitorowanych słoni był samiec o imieniu Lewis. Okazało
się, że zmieniał on cyklicznie miejsce pobytu ze względu właśnie
na pożywienie. Podczas pory deszczowej żywił się trawą na
nizinach, w porze suchej udawał się ponad 40 km dalej, w rejony
górskie. Tam w ciągu dnia podjadał krzewy i gałązki, nocą zaś
niszczył okoliczne uprawy kukurydzy. Taka strategia zakończyła się
dla niego tragicznie - zaraz po zakończeniu badań zastrzelił go
jeden z farmerów.
Takie sezonowe wędrówki słoni są jednak coraz rzadszym zjawiskiem
- podkreślają badacze. Odległości między poszczególnymi
siedliskami stają się coraz większe, swobodne przemieszczanie
utrudniają zaś drogi, płoty oraz budynki.
(PAP)