Roboty

Rój robotów

Roje niezależnych, współpracujących ze sobą robotów, mogą w przyszłości patrolować granice lub badać Kosmos - informuje "New Scientist".
 
W pierwszych częściach "Gwiezdnych Wojen" armie robotów grają ważną rolę - w "Zemście Sithów" mają nawet swojego "generała".
Jednak scentralizowany sposób sterowania jest zbyt podatny na zakłócenia - naukowcy myślą raczej o inteligentnym roju, podobnym do mikroautomatów z "Niezwyciężonego" Stanisława Lema. W pojedynkę
mogą one niewiele, ale w grupie ich możliwości rosną. Podobnie
zachowują się żyjące społecznie owady - mrówki, pszczoły, osy i
termity.

James McLurkin, absolwent Massachusetts Institute of Technology
zbudował na przykład 20 małych robocików na kółkach, które
potrafią się zebrać, później rozproszyć, jeździć w kółeczko,
samodzielnie podłączać się do ładowarki i brzęczeć melodię Johna
Williamsa z "Gwiezdnych Wojen". To dobra rozrywka na przyjęciu,
ale do praktycznych zastosowań jeszcze daleko.

Kanadyjska firma Frontline Robotics z Ottawy zainstalowała
oprogramowanie na robotach wielkości odkurzaczy oraz wielkości
samochodu, zwanych "grunts". Mają one w przyszłości posłużyć do
patrolowania pasów startowych - walające się na pasie żelastwo
było oficjalną przyczyną katastrofy concorda w Paryżu w roku 2000.
Południowa Korea chciałaby za pomocą robotów patrolować swoją
granicę z Koreą Północną.

Kanadyjskie roboty mają się porozumiewać za pomocą technologii Wi-
Fi, by przekazywać sobie wykryte obrazy, dźwięki czy nawet
zapachy. Dzięki triangulacji mogą dokładnie określić pozycję
intruza, źródła dymu czy ognia eksplozji. Jednak są zbyt drogie
(mały robot - 5000 dolarów, duży "Grunt" - 150 000), nie w pełni
autonomiczne i nie działają bez mapy terenu oraz odbiorników GPS.
Nie mogłyby działać w kosmosie, nieznanym terenie, a nawet w
pomieszczeniu, gdzie nie dochodzi sygnał GPS. Każdy robot musi się
kontaktować z "dowódcą", a technologia Wi-Fi ogranicza liczbę
współpracujących robotów do około 48. Przy liczniejszej grupie
pasmo radiowe staje się za wąskie.

Zespół Davida Paytona z HRL Research Labs w Malibu (Kalifornia)
zamiast scentralizowanej kontroli proponuje "wirtualne feromony".
Wysokie na 7 i szerokie na 11 centymetrów cylindryczne roboty mogą
wysyłać i odbierać sygnały w podczerwieni. Gdy taki "pherobot"
wykryje coś interesującego, wysyła serię sygnałów - jak mrówka
feromon. W sygnałach zakodowana jest liczba - robot, który
przechwycił sygnał, dodaje do liczby jeden i przesyła sygnał
dalej. Inne roboty mogą się kierować w stronę sygnału po prostu
"pytając" mijane roboty.

Także NASA i Boeing pracują nad wojskowym projektem "Future
Combat Systems", którego celem jest badanie możliwości roju
robotów. Na razie - mimo hojnego finansowania ze strony armii -
bez spektakularnych sukcesów.(PAP)

>>>powrót


 
Polityka Prywatności