Historia - różne informacje

Hitler kupił Niemców przywilejami socjalnymi

Adolf Hitler zdobył poparcie Niemców nie za pomocą ideologii, propagandy czy terroru, lecz dzięki systemowi świadczeń socjalnych, zapewniających obywatelom materialny dobrobyt niemal do samego końca wojny - twierdzi niemiecki historyk Goetz Aly.
 
Jego zdaniem, wysoki poziom życia Niemców możliwy był tylko dzięki wywłaszczeniu i zamordowaniu Żydów, wyzyskowi robotników
przymusowych oraz rabunkowej eksploatacji krajów okupowanych w Europie, w tym Polski.

Aly przedstawił główne tezy swojej najnowszej pracy "Ludowe państwo Hitlera" na Międzynarodowych Targach Książki w Lipsku. Pierwszy nakład w wysokości 8 tys. egzemplarzy rozszedł
się w ciągu czterech dni.

Historyk odrzuca popularną szczególnie w kręgach lewicowych tezę,
iż Hitler działał w interesie wielkiego kapitału. Zwraca uwagę na
uchwalane przez nazistowskie władze liczne podwyżki podatku od
zysków spółek akcyjnych w latach 1936-1939 z 20 do 40 proc., a w
czasie wojny nawet do 55 proc.

Władze oszczędzały uboższe warstwy społeczeństwa, zwiększając
równocześnie obciążenia finansowe dla najbogatszych. I tak
właściciele domów musieli zapłacić w 1942 roku jednorazowy
podatek, który w skali kraju wyniósł 8 mld Reichsmarek - w
przeliczeniu na dzisiejszą walutę ok. 80 mld euro.

"Do uprzywilejowanych należało 95 procent społeczeństwa.
Obywatele odbierali narodowy socjalizm nie jako system zniewolenia
i terroru, lecz jako system socjalnego ciepła - opiekuńczą
dyktaturę" - napisał Aly.

Historyk opisuje szeroki wachlarz udogodnień, których celem było
"przekupienie" społeczeństwa i zapewnienie sobie społecznego
poparcia. Należały do nich liczne ulgi podatkowe i możliwości
zdobycia wykształcenia i awansu społecznego dla osób z niższych
klas społecznych.

Już w 1934 roku naziści wprowadzili wspólne rozliczania podatkowe
dla małżonków, dodatki na dziecko, zwolnienia od podatków
wynagrodzeń za pracę w nocy i święta. W 1941 roku podniesiono o 15
proc. emerytury i wprowadzono ubezpieczenie zdrowotne dla
emerytów. Do końca wojny robotnicy, chłopi i urzędnicy niższych
szczebli nie płacili bezpośrednich podatków wojennych.

Niemiecki budżet lat wojny 1939-1945 finansowany był w dwóch
trzecich z rabunku okupowanych krajów, skonfiskowanej własności
żydowskiej i wyzysku robotników przymusowych.

Sytuacja materialna niemieckich rodzin była znacznie lepsza niż
rodzin żołnierzy amerykańskich czy brytyjskich. Rodzina żołnierza
powołanego do Wehrmachtu otrzymywała 85 proc. jego ostatniej
pensji netto. On sam miał zapewnione wyżywienie i sowity żołd.

Dobrobyt i dobre zaopatrzenie Niemców odbywało się kosztem Żydów
i mieszkańców okupowanych krajów. Jak podkreśla Aly, tylko w
okresie od sierpnia 1941 do 31 stycznia 1942 roku z głodu zmarło 2
miliony radzieckich jeńców wojennych.

Gdy w lecie 1942 roku pojawiły się pierwsze trudności w
zaopatrzeniu Niemiec, Hermann Goering wezwał do Berlina szefów
okupowanych terenów i wezwał ich do zwiększenia transportów z
żywnością. "Jest mi obojętne, czy ludzie (na okupowanych terenach)
mdleją z głodu. Ważne jest, aby żaden Niemiec nie zemdlał z głodu"
- powiedział.

Z przyzwoleniem władz, niemieccy żołnierze wysyłali do domu
wszystko, co tylko można było zarekwirować na okupowanych
terenach. Od stycznia do marca 1943 roku z frontu w okolicach
Leningradu wysłano do Rzeszy ponad 3 miliony paczek z łupami.

Politykę rabunkową stosowano m.in. wobec Generalnego
Gubernatorstwa (GG) utworzonego przez niemieckie władze 26
października 1939 roku na części ziem polskich.

Tezy Aly'ego spotkały się z mieszanym przyjęciem wśród
niemieckich historyków. Ludolf Herbst z Uniwersytetu Humboldta
skrytykował tezę o prymacie ekonomicznych przesłanek holokaustu.
Jego zdaniem, publikacja zawiera "jednostronne" spojrzenie na
historię Trzeciej Rzeszy i może być argumentem na rzecz
relatywizowania i bagatelizowania rasistowskiej, antysemickiej
polityki reżimu Hitlera.

Jacek Lepiarz (PAP)

>>>powrót


 
Polityka Prywatności