Natalia Lesz - Debiutancka płyta już od 11 kwietni

Kim jest Natalia Lesz? Urodziłam się w mrocznych latach stanu wojennego, kiedy jedyną ucieczką od szarej rzeczywistości był świat wyobraźni. Jednym z moich ulubionych miejsc takich ucieczek był Teatr Wielki w Warszawie. Zapach sceny, widok marmurowych przestrzeni wzbudzał we mnie wielkie emocje.

Moim światem stał się dźwięk żywych instrumentów, oklaski, piękni, pachnący ludzie, ale też cisza jaka zapada na sali po uniesieniu batuty przez  dyrygenta.  

2.JPGTo dlatego znalazłam się w Warszawskiej Szkole Baletowej, gdzie spędziłam 8 lat, w większości na morderczych ćwiczeniach w salach baletowych. Grałam też w moim wymarzonym Teatrze Wielkim główną rolę w balecie "La Gitana", gdzie pomimo oklasków tysiąca ludzi, realia dorosłego świata były zupełnie inne niż te z mojego dziecięcego świata bajek. Wtedy też przeżyłam moją pierwszą przygodę z filmem.

Wystąpiłam wraz z Leszkiem Możdzerem w roli tancerki w filmie Wojciecha Marczewskiego "Weiser". Po latach nauki i występów w baletach "Romeo i Julia", "Dziadek do Orzechów" i "Córka Źle Strzeżona" po ciężkich dniach zawsze zastawałam sama z moim obolałym ciałem. Wtedy podjęłam dramatyczną decyzje o ucieczce i kontynuowaniu moich marzeń i pragnień artystycznych nie tylko ruchem, ale też słowem i dźwiękiem. Z dnia na dzień włożyłam do walizki tylko najbardziej potrzebne rzeczy i tak, jak stałam wyjechałam do Nowego Jorku.

Tam otoczyłam się Szekspirem i Czechowem, ucząc się na pamięć monologów w języku, którego praktycznie nie znałam. Kiedy stanęłam wśród 2700 kandydatów zaciekle walczących o 60 miejsc na prestiżowym wydziale aktorsko-muzycznym w Tisch School Of the Arts, New York University pomyślałam sobie, że nie mam żadnych szans. I może dlatego, bez obciążeń - bo cóż miałam do stracenia - tak odegrałam scenę z monologiem, że zostałam przyjęta jako jedyna studentka z Europy. Po czterech latach studiów, występów w przedstawieniach teatralnych i muzycznych, postanowiłam dalej doskonalić moje umiejętności zarówno w tańcu scenicznym w Alvin Ailey i Brodway Dance Center, ale też w śpiewie, teorii muzyki i aktorstwie w CAP21, Stella Adler Conservatory of Dancing i Lee Strasberg Insitute. Któregoś dnia powiedziałam sobie - dość nauki przyszedł czas na zmierzenie się z rzeczywistością. Zaczęłam tak jak wszyscy od sesji fotograficznej, oraz nagrałam swoją pierwszą płytę demo u kolegi w studiu w New Jersey. Studio, z braku miejsca, mieściło się w szafie. Wspominając tamte chwile, mogę się tylko uśmiechnąć.

Potem zaczęła się naprawdę ciężka praca. Żeby mieć fundusze na nagrania, rozpoczęłam pracę jako wykładowca aktorstwa i tańca. Równolegle nagrałam dwie kolejne płyty demo. Fachowcy kiwali głowami, mówili, że dobre, ale zachwytu nikt nie wykazywał. Zrozumiałam, że muszę wziąć sprawy we własne ręce i nie pozwolić, aby ktokolwiek prowadził mnie dalej za rączkę, mówił mi co i jak mam śpiewać, jakie sample, loopy i brzmienia mają mieć moje piosenki. Aby tak się stało musiałam odpowiedzieć sobie na pytanie - kim jestem, w co wierzę, co czuję, jakie mam wątpliwości, jak widzę współczesny świat, czy potrafię o tym mówić tak, aby inni chcieli mnie słuchać. Ten proces był długi i wyczerpujący. Po wielu próbach i miesiącach doświadczeń zrozumiałam, że producenci muzyczni z pierwszej ligi szukają poważnych partnerów do współpracy. Nie ślicznych panienek, albo zagubionych dzieci, które same tak naprawdę nie wiedzą, jak i po co znalazły sie w studiu. Zaczęłam od współpracy z Johnem Poppo z Nowego Jorku, a następnie z parą producentów Rob i Heather Hofman. Próbowałam i zdobywałam doświadczenia. Jednak czułam, że nie doszłam jeszcze do tego miejsca, którego szuka każdy artysta, do swego rodzaju spełnienia.

Postanowiłam sobie, że w mojej twórczości nie pójdę na żadne kompromisy i nikt mi nie będzie wyznaczał kierunków. I wtedy poznałam Grega Wellsa. Greg, człowiek, który przyczynił się do sukcesu utworów Miki "Grace Kelly" czy Timbalanda "Apologize"; człowiek, który współpracował między innymi z takimi artystami jak Louise Goffin, Otep, The Deftones, Pink, Emm Gryner, Rufus Wainwright, The Pipettes, Natasha Bedingfield, Pussycat Dolls, Team Sleep, Jewel, Belinda Peregrin, Michelle Branch, Jesse McCartney, Sarah Bettens, The Veronicas, Hilary Duff, Alex Parks i Paris Hilton, odezwał się do mnie i powiedział: "Wiesz dostaję dziennie 50 płyt demo od 50 osób, ale usłyszałem w Tobie coś co mnie zainteresowało - przyjeżdżaj do studia!" I tak zaczęła się nasza współpraca.

Greg wprowadził mnie w inną rzeczywistość muzyki pop. Wspólnie łowiliśmy każdy kolor, smak i kształt pojedynczych dźwięków. Zaczęłam szukać inspiracji oglądając kreskówki dla dzieci, znajdowałam ją w dźwiękach obijanych o siebie naczyń, czy trzeszczącego krzesła. To był powrót do dźwięków mojego dzieciństwa i moich dziecięcych instynktów. To była właśnie kwintesencja pracy z Gregiem. Kolejnym wielkim producentem, którego miałam szczęście spotkać i pracować był Glen Ballard. Podobnie jak Greg Wells, Glen nie jest dla mnie jedynie producentem, ale też bliską mi artystyczną duszą. To jeden z tych producentów muzycznych, którego kompozycje przyniosły jedne z największych dochodów w historii muzyki rozrywkowej i sprzedawane są w dziesiątkach milionów egzemplarzy. Pracował z tak wielkimi nazwiskami jak Celine Dion, Shakira, Aretha Franklin, The Corrs, Natalie Cole, Michael Jackson, Quincy Jones, Christina Aguilera, Barbra Streisand, , No Doubt, Aerosmith, Annie Lennox , Lisa Marie Presley czy Alanis Morissette a mimo to pozostał miłym i bardzo skromnym człowiekiem. W trakcie naszej wspólnej pracy był moją ochroną, komfortem psychicznym, ciepłem i poezją. Pracę w jego studiu mogłabym porównać do picia gorącej czekolady w luksusowym hotelu, gdzie siedzę opatulona kocem przy kominku z tomikiem wierszy Joni Mitchell czy Leonarda Cohena.

Spełniło się moje wielkie marzenie - bezpośredni kontakt z publicznością. Występuję na scenie, śpiewam w tak kultowych miejscach jak The Mint, Viper Room czy The GIG. Niezapomnianym przeżyciem był dla mnie koncert w wielkim Center Stage w Atlancie gdzie śpiewałam razem z MIKA. Teraz moim marzeniem jest wystąpić w Polsce, kraju za którym każdego dnia tęsknię. Klubowa wersja mojej piosenki "Power Of Attraction" (będzie na płycie!) znalazła się na 24 miejscu (na 250 sklasyfikowanych) w rankingu najlepszych utworów w renomowanym amerykańskim Billboard Magazine.

Moja płyta... ...o tym co było, co jest... o mężczyznach i o kobietach... o seksie, o energii...buncie wobec standardów i norm... w samotności w ciszy i w tłumie, sytuacjach ekstremalnych i nijakich.... Jest to płyta, która opisuje zdarzenia, które w tym czasie przeżyłam naprawdę i jakich w tym czasie dotknęłam. Jest parę prawdziwych historii o ludziach, których znałam i parę urywków z mojej poezji i pamiętników. Może czasami będą szokować swoją otwartością i bezpośredniością treści. Ale postanowiłam niczego w moich piosenkach nie zmyślać i być prawdziwą aż do bólu. Są w nich elementy teatralne, kobiece, ciemne, delikatne i intensywne. Wracam w nich do świata za którym zawsze będę tęsknić - świata głębokiej wyobraźni...

Debiutancka płyta Natalii Lesz ukaże się już 11 kwietnia.
Więcej informacji www.myspace.com/nataliaemi


Komentarze
Polityka Prywatności