Edmond Ganglion i Syn

Saint-Jean było jednym z tych miasteczek, w któ­rych wszystkie psy mają na imię Burek, a koty Mruczek, gdzie kościół stoi na placu Kościelnym, a ratusz na placu Ratuszowym. Niewiele z niego pozostało i niewielu już tu mieszkało ludzi. Na ulicy Głównej, dawniej Centralnej, ławki przed domami czekały, by się ociepliło lub zrobiło chłodniej, żeby je ktoś odmalował lub spalił, ale żeby wreszcie nie musiały czekać. Dogorywały z wolna dwie ostatnie firmy: kawiarnia "Słoneczna", w której paru mężczyzn drzemało nad kar­tami i, dokładnie naprzeciwko, niewielki lokal z posępnym szyldem: "Edmond Ganglion i Syn - Zakład Pogrzebowy". Saint-Jean, małe zapomniane przez Boga i ludzi miasteczko.

2.JPG Nikt stąd nie wyjeżdża i nikt tu nie zagląda. Jak się tu jest, to już się zawsze będzie. Na ulicy Głównej z wolna dogorywa zakład pogrzebowy "Edmund Ganglion i Syn", w którym zostało już tylko kilku pracowników: Georges, stary wyga w grabarskim fachu i Molo, uczynny, ale nieotrzaskany jeszcze z zawodem chłopaczyna.

Ganglion się zamartwia, gryzie i modli, by wreszcie ktoś na dobre ostygł od letnich upałów. Georges cierpliwie czeka, a Molo snuje marzenia we śnie.

Wreszcie ktoś w ostatniej chwili umiera i wtedy wszystko się zaczyna…

Powieść nagrodzona Nagrodą im. Alaina Fourniera.

Joël Egloff (ur. 1970) - jeden z najbardziej uznanych przez krytykę literacką i czytelników francuskich pisarzy młodej generacji. Autor czterech powieści. Mieszka w Strasburgu.

Komentarze
Polityka Prywatności