Fragmenty „Dziedzictwa przodków” – nowej książki w Uniwersum Metro 2033

Dziedzictwa przodków

„Dziedzictwo przodków” Surena Cormudiana, najnowsza książka w serii Uniwersum Metro 2033, będzie mieć premierę 19 lutego 2014 roku. To już szósta książka, jaka ukazuje się w ramach projektu Dmitrija Glukhovsky’ego. Na miesiąc przed premierą przedstawiamy Państwu pierwszy fragment. Autor, Suren Cormudian, jest rosyjskim pisarzem pochodzenia ormiańskiego. Urodził się w 1978 roku we Władywostoku, ale od dwunastego roku życia mieszka w Kaliningradzie. Był żołnierzem piechoty morskiej i dosłużył się stopnia starszego sierżanta. Po przeniesieniu do rezerwy oddał się bez reszty pracy literackiej. W swoim dorobku ma dziewięć powieści i zbiór opowiadań. Ulubionym gatunkiem Cormudiana jest postapokaliptyczna science fiction.

Akcja „Dziedzictwa przodków” toczy się w obwodzie kaliningradzkim, niemal u granic Polski. Mimo że w Kaliningradzie/Königsbergu/Królewcu nie ma takiego metra jak w Moskwie czy Petersburgu, to nie brakuje podziemi, tuneli i tajemniczych miejsc, w których mogli zamieszkać ocalali z katastrofy nuklearnej. Jednym z takich obiektów jest fort V, powstały w XIX wieku, a rozbudowany i używany przez wojska Trzeciej Rzeszy.

W zgodnej opinii zespołu redakcyjnego książka Surena Cormudiana ma wszelkie zadatki, by stać się ulubioną lekturą fanów Uniwersum Metro 2033.

Zapraszamy do lektury i wysłuchania pierwszego fragmentu „Dziedzictwa przodków”. Wersję audio przygotował Krzysztof Gosztyła, znany wszystkim fanom z interpretacji „Metra 2033” i „Metra 2034”.

Wydawnictwo Insignis Media prezentuje

Projekt Dmitrija Głuchowskiego
„UNIWERSUM METRO dwa tysiące trzydzieści trzy”.

Suren Cormudian  „Dziedzictwo przodków. Tod mit uns.

z rosyjskiego przełożył: Paweł Podmiotko,

FRAGMENT PIERWSZY

Dawno temu…

Na skraju lasu stał GAZ Gazela Ministerstwa do spraw Sytuacji Nadzwyczajnych w charakterystycznym malowaniu, dziennikarski volkswagen, kilka osobówek i kamaz służb ratowniczych. Nieco z boku zaparkował wojskowy uaz. Przy nim stał oficer w nowiutkiej panterce od Judaszkina[1], w naciągniętej na czoło czapce z daszkiem. Odszedł od reszty grupy i, zakrywając sobie jedno ucho dłonią, a do drugiego przyciskając telefon komórkowy, cicho rozmawiał. Obok samochodu dwoje cywili za pośrednictwem tłumacza zwracało się po niemiecku do trójki ludzi w mundurach Mnisterstwa do spraw Sytuacji Nadzwyczajnych trzymających dużą i wyraźnie zabytkową mapę…

Major coraz bardziej marszczył brwi, wsłuchując się w to, co dochodziło z głośnika komórki.

– Tak jest! Tak. Tak, wszystko zrozumiałem, towarzyszu pułkowniku. Tak, wysłałem już żołnierzy do bazy. Tak jak powiedział Suchomlin. Dzwonił do pana… To potwierdzone? Po prostu nie mieści mi się to jakoś w… Tak. Tak jest! Zrozumiałem. – Odstawił telefon od ucha i zaczął gorączkowo wyszukiwać w menu inny numer. – Borszczow, taka twoja mać! Gdzie ty jesteś?! Odpalaj uaza, żywo! – ryknął oficer.

Niemcy, ratownicy, urzędnicy i dziennikarze spojrzeli z niezadowoleniem w jego stronę. Szczególnie reporterka, wyraźnie zmartwiona tym, że w jej materiale znalazły się głośne  przekleństwa. Trzeba będzie kręcić jeszcze raz.

Z dalekich krzaków wychynął przestraszony wrzaskami żołnierz. Poprawiając w biegu spodnie i pasek, popędził do samochodu.

Major w końcu znalazł właściwy numer i nacisnął przycisk połączenia, dosłownie wtłaczając

« powrót
Komentarze