Ta książka nie mogła być wydana bardziej na czasie – w Ameryce, właśnie przeprowadzono jeden zamach terrorystyczny, powód drugiego wybuchu wciąż jest jeszcze nieznany. Analogii do ostatnich dni w Bostonie jest sporo. Nora Roberts pewnie nie przewidziała zamachów, ale kolejny raz pokazała, że kryminały umie pisać doskonałe. Nawet takie o terroryzmie.
I tak jak w prawdziwym życiu, w jej książce nie brakuje szaleńców. Ktoś podkłada w miejscach publicznych trującą substancję, która powoduje, że ludzie zaczynają mordować siebie nawzajem. Ofiar dwóch zamachów jest ponad 100. Eve Dallas rozpoczyna kolejne śledztwo. Tym razem morderca trzyma się z daleka, wysługując się innymi. Ale czy może uciec przed Dallas, Peabody i zniewalająco przystojnym Roarke’em?
Napisałam już tyle dobrego o kryminałach Roberts, że naprawdę nie ma szans, żebym się nie powtarzała. Produkująca książki z szybkością karabinu maszynowego, Roberts ma nieprawdopodobną wprost zdolność do budowania porządnej, niesamowicie wartkiej akcji. Tak jak w innych kryminałach autorki, tutaj też odnajdziemy to, co najlepsze. Jest tajemnica, jest futurystyczne śledztwo, pełne nieznanych nam jeszcze gadżetów. Są znani bohaterowie, są nawiązania do poprzednich książek. Roberts nie byłaby sobą, gdyby nie dodała do całości malutkich opisów szalonego seksu, ale robi to na tyle subtelnie, że przeczytać może nawet przeciwnik romansów. Może tylko ta policyjna intuicja Eve Dallas miejscami graniczy z nadprzyrodzonymi zdolnościami. Ale cóż, już dawno wiadomo, że jest doskonałą policjantką. Porządny, sensowny kryminał, bardziej rozrywkowy niż przejmujący. Przeczytałam z dużą satysfakcją, następny z serii kupuję w ciemno.
Marta Czabała