„Hollywood mnie nienawidzi, ale mam to gdzieś…” – twierdzi Julie Delpy, aktorka i reżyserka nazywana „Woodym Allenem na obcasach”. W oczekiwaniu na polską premierę jej najnowszej komedii „2 dni w Nowym Jorku” (29 czerwca), warto poznać kulisy tej narastającej przez lata niechęci, którą zapoczątkowało… ugryzienie wilkołaka.
Chociaż publiczność owacyjnie reaguje na jej kolejne filmy, sława i kariera w blasku fleszy nigdy nie interesowały 42-letniej Delpy. Urodzona w Paryżu, wykształcona w Nowym Jorku, zamieszkała w L.A., artystka z hollywoodzką fabryką snów rozwiodła się w 1997 roku, wkrótce po sukcesie obrazu „Przed zachodem słońca”. Zasypana przez deszcz ofert, wybrała – jak twierdzi – najgorzej jak tylko mogła. Powiedziała „tak” twórcom horroru „Amerykański wilkołak w Paryżu”. „To było wyjątkowo nieprzyjemne doświadczenie. Film okazał się tandetny, reżyseria kulała, a propozycje nowych ról przestały napływać. Pomyślałam, że jeśli tak ma wyglądać hollywoodzkie kino, to ja wolę trzymać się od niego jak najdalej.”
Buntownicza postawa Delpy nie znalazła w branży poklasku. Współpracę z aktorką rozwiązał jej agent. „Co tu dużo mówić. Zwolnił mnie. A wcześniej powiedział, żebym przestała pisać scenariusze głupich sequeli, których i tak nikt nie będzie chciał oglądać. I zrobiła coś pożytecznego. Na przykład… zapisała się na siłownię.” I wcale nie był w tym względzie ostatni. „Żadna agencja w mieście nie chciała mnie u siebie, a sponsorować moich filmów nie chcieli nawet alfonsi. A są wśród nich wielkie szychy - alfonsi, sprzedawcy broni i im podobni, którzy chętnie inwestują swoje pieniądze w powstające w USA produkcje. W moje nie chcieli. Ale ja się nie poddałam.”
Upór artystki doceniła już publiczność, która na festiwalu w Sundance, na stojąco oklaskiwała jej „2 dni w Nowym Jorku”. A jak na własne wybory zapatruje się Julie? „Wreszcie znalazłam swoje miejsce. Nawet jeśli nie będę grać w filmach, mogę reżyserować. Kręcić filmy w dowolnym zakątku globu.” – mówi Delpy. „Mam gdzieś celebrycki blichtr. Nie muszę udawać, że jestem centrum wszechświata. Pokazywanie przed kamerą nowych zębów i cycków, to nie moja bajka.”