Pogoda może nas nie rozpieszcza, robi to za to nowa książka Nancy Thayer. To idealna literatura na deszczowe popołudnie, nostalgiczna, emocjonalna, często wzruszająca. Może trochę za idealna, ale czy nie tego oczekujemy właśnie po takich opowieściach?
W końcu realizmu mamy już dosyć w codziennym życiu. A tutaj chcemy historii pocieszającej, przekonującej, że w życiu może jednak być dobrze, nawet jeśli nam samym wydaje się, że osiągnęliśmy już samo dno. Bohaterkami książki Thayer są kobiety. Cztery kobiety, których losy splatają się na magicznej wyspie Nantucket. Na wyspie spotykają się trzy siostry. Emma przyjeżdża do rodzinnego domu po tym jak traci pracę i zostaje porzucona przez narzeczonego. Jej depresja przeraża najmłodszą Lily, na co dzień mieszkającą z ojcem na rodzinnej wyspie. Lily prosi o przyjazd najstarszą siostrę, Abbie, która wraca do domu rodzinnego na całe lato. Na miejscu zastają jeszcze Marinę, kobietę która na wyspie szuka wytchnienia po traumie, jaką przeszła. Przez te kilka tygodni, losy wszystkich kobiet splotą się w sposób w jaki wcześniej by nie oczekiwały.
To powieść o kobietach i dla kobiet. Wcale się nie wstydzę przyznać, że przeczytałam ją w jeden weekend, pochłaniając kolejne strony, często ignorując świat rzeczywisty. Niewątpliwie tak zrobi wiele innych czytelniczek, znacznie lepiej będących w stanie utożsamić się z opowieściami o przedstawicielkach swojej płci. Thayer snuje historie sentymentalne, historie które bez wątpienia przydarzyły się wielu z nas i pokazuje, że nawet z najgłębszych dołów można znaleźć wyjście. To, co dla wielu będzie pocieszającą lekcją, a może i inspiracją we własnych problemach, dla innych stanie się po prostu (a może aż), przepełnioną emocjami powieścią o kobietach, które odnajdują to, co w życiu jest najważniejsze. Nawet jeśli to najważniejsze dalekie jest od tego, co im się wydawało. Thayer pisze lekko, przyjemnie, nie wstydzi się emocjonalnych literackich uniesień. Wzrusza. To kolejna z wielu jej powieści, która angażuje, której trudno nie przeżywać. A że wszystko wydaje się bohaterkom wychodzić trochę za łatwo? Że wiadomo już w połowie, jakie będzie zakończenie? Nic nie szkodzi. Po takie książki sięgamy, aby poczuć się lepiej, aby się wzruszyć, aby poprawić sobie humor. I takie zadanie ta powieść spełnia. I jeszcze trochę.
Marta Czabała
P.S. Mam teraz straszną ochotę jechać na Nantucket.