
W historii kina zapisała się rolami w filmach takich jak „Kleopatra”, „Olbrzym”, „Kto się boi Virginii Woolf?”, „Kotka na gorącym blaszanym dachu”. Na swoim aktorskim koncie miała dwa Oscary. Była znana nie tylko ze swych ról, ale i burzliwego stylu życia, licznych małżeństw, działalności charytatywnej. W przeddzień rocznicy ukaże się biografia gwiazdy pióra Davida Breta zatytułowana „Elizabeth Taylor. Dama, kochanka, legenda” (Prószynski i S-ka).
"Wszyscy fani i przyjaciele spodziewali się jej śmierci od dłuższego czasu. Ale i tak wszyscy przeżyliśmy ogromny szok na wieść o niej. Życie Elizabeth było traumatyczne. I często komplikowała je sama urojonymi dramatami. Ciężko chorowała od urodzenia. Miała wielu mężczyzn, ale nie zawsze tych, których powinna. Może gdyby poślubiła swoją pierwszą miłość, Glenna Davisa, i zrezygnowała z kariery, jak tego chciał… może wtedy jej życie byłoby mniej tragiczne. Ale wtedy świat nie poznałby jej fascynującego talentu, który zdarza się raz na kilka pokoleń. (…) Nie podlega dyskusji, że Elizabeth Taylor była ostatnią z wielkich Hollywood. Większość jej współczesnych - z wyjątkiem Garbo, Streisand i Dietrich - musiała żyć w cieniu jej blasku. Żadna ze współczesnych gwiazd nie jest godna, żeby się chociaż otrzeć o jej cień".