Na tym świecie wciąż za mało jest autorów potrafiących z pasją pisać wiarygodnie o wydarzeniach II Wojny Światowej. Tym bardziej więc seria "Edelweiss. Strzelcy Alpejscy" warta jest szczególnej uwagi. W końcu to nietypowe spojrzenie na wojnę, bo też napisane z drugiej strony, tej wroga. Miejscami bywa porywająco. A cały czas bardzo, bardzo dobrze.
Dla wielbicieli historii wojennej, ta seria może być gratką. Dla innych po prostu (a może aż) doskonałą lekturą. Tytułowi Strzelcy Alpejscy to oddział szturmowy, który na zlecenie Fuhrera wykonuje misje skrajnie niebezpieczne i dla innych niemożliwe. Jest rok 1943. Włochy kapitulują. Niemcy nie chcą stracić kontroli nad archipelagiem Dodekanezy, którego opanowanie pozwoli im na kontrolę nad trasami żeglugowymi do Turcji. W dowództwie rodzi się plan "Leopard". Kto zaś będzie lepszy do wykonania go perfekcyjnie niż oddział, który potrafi wszystko?
Nie da się tej książki odłożyć przed końcem. Całość z powodzeniem może pretendować do miana najlepszej literatury wojennej ostatniej dekady. Bardzo, bardzo dobre.
A.N.