Statki Ziemi - Studentnews.pl recenzuje

Kolejny, trzeci tom sagi o planecie Harmonia. Tym razem poruszamy się w klimatach starotestamentowych: mamy grupę wybrańców, wędrówkę przez pustynię, tworzenie przykazań. Kobiety rodzą dzieci, mężczyźni polują, jedni spiskują i planują morderstwa, inni wypełniają wolę Nadduszy; jak to w życiu bywa.

Ludzie żyją na planecie Harmonia od 30 milionów lat. Nad tym, żeby nie wymyślili broni masowej zagłady, czuwa superkomputer, Naddusza. Naddusza jednak po milionach lat jest już trochę nadpsuty i ludzkość wpada na coraz gorsze pomysły – szybki transport, podbijanie sąsiednich państw i miast, może na przykład niedługo zajmie się nawet fizyką kwantową. Żeby temu zapobiec, Naddusza wybiera sobie grupę – bardzo niedobraną – ludzi, żeby wybrali się na Ziemię i żeby tam można było go /ją naprawić.

W trzecim tomie Nafai, który jako pierwszy wyraźnie usłyszał nakaz Nadduszy, razem z resztą grupy podąża przez pustynię i oazy. Zmaga się z nienawiścią braci, głupotą i lenistwem ich żon. Kolejne małżeństwa są zawierane, rodzą się kolejne dzieci. Ustanawia się nakaz dozgonnych małżeństw (a nie zawieranych na rok, jak to było w ich rodzinnym mieście); cudzołóstwo ma być karane śmiercią – ale tylko kobiety (takie są racjonalne zasady przetrwania – przekonują nas bohaterowie, a może nawet sam Card). Mężczyźni walczą ze sobą o władzę, kobiety nie mogą się pogodzić z tym, że ją im odebrano (w Basilice to one rządziły), dzieci rosną, a obozowy homoseksualista przezwycięża się dla dobra przyszłych pokoleń.

Generalnie klimat jest ciężki, żarty nieśmieszne, a stałe podkreślanie właściwych wartości nużące; podobnie jak akcja tocząca się w ślimaczym tempie człapiącego wielbłąda. Gdybym znalazła się w tej grupie, też niechętnie podporządkowywałabym się Nadduszy. Ale to pokorni są błogosławieni, dlatego na końcu książki Nafaiowi udaje się znaleźć – wcale nie uprzedzam o wydarzeniach, wystarczy tylko przeczytać tytuł – statki kosmiczne niezbędne do dalszej wędrówki na Ziemię. Jest więc szansa, że kolejny tom będzie ciekawszy, podobnie jak tom drugi ciekawszy był od pierwszego; coś się w nim działo i naprawdę trzymałam kciuki za generała Moozha, który walcząc z Nadduszą odniósł jedynie dosyć gorzkie zwycięstwo nad jednym miastem.

„Statki Ziemi” nie są szczególnie udane, ale mimo wszystko Card to prawdziwy pisarz, a jego książka jest prawdziwą książką. Na byle jakim tle byle jakich i wydawanych nie wiadomo po co książek jest jak gwiazda, choć może jakiegoś pośledniejszego typu; przynajmniej wywołuje emocje.

Magdalena Rachwald


Komentarze
Polityka Prywatności