„Bo ona należała do całego świata” - takimi słowami określano Marilyn Monroe. Najpiękniejsza blondynka na świecie, ikona stylu, obiekt zazdrości i uwielbienia milionów – Marilyn łaknęła sławy i uznania, aby zrekompensować sobie własne lęki. Nie udało się, bo też coraz częstszym towarzyszem jej codzienności były leki uspokajające i nasenne. Wygrały one. Marilyn zmarła śmiercią tragiczną, na zawsze zapisując się w historii.
Książka Christy Maerker analizuje życie gwiazdy, w szczególności jej związek z Arthurem Millerem. Miller, genialny pisarz, wydawał się być odpowiedzią Marilyn na poszukiwanie prawdziwej miłości. To dla niego chciała być zwykłą, najzwyklejszą żoną, to w nim szukała tego wszystkiego, czego zabrakło jej w dzieciństwie. Książka spokojnie relacjonuje związek gwiazdy z pisarzem, ich poznanie, fascynację, wzajemną zależność i wypalone uczucie. Maeker tworzy zarys gwiazdy, która nie miała szans na przetrwanie, gdyż fatalne doświadczenia z dzieciństwa uczyniły z niej osobę niezmiernie kruchą, delikatną, szalenie podatną na wpływy innych. Ta nieumiejętność zaistnienia w dorosłym świecie uczyniła z Marilyn przegraną niemalże na starcie własnej kariery. W gruncie rzeczy była i pozostała kruchym dzieckiem. I tak naprawdę należało jej współczuć, niż zazdrościć.
To bardzo poruszająca książka. Widać doskonale, że autorka doskonale przygotowała się do pisania. Co rusz mamy cytaty bohaterów, ich znajomych, współpracowników. Maeker nie goni za sensacją, nie próbuje zrobić ze swojej książki tego, co świat zrobił z samą Marilyn. Nie tworzy na siłę ładnego, ale sztucznego i nieprawdziwego produktu. Nie ma tutaj napuszenia, nie ma nadęcia. Nie ma kłamstw. Są fakty. Jest opowieść o dziewczynie, która – pozbawiona miłości – szukała jej tam, gdzie nigdy nie mogła jej dostać ani zrozumieć. Pochylmy głowy nad gwiazdą nad gwiazdy. Ach, gdyby żyła dzisiaj…