Haker. Prawdziwa historia szefa cybermafii - Studentnews.pl recenzuje

To bez wątpienia dobry materiał na film, który ma zresztą wkrótce podobno powstać. Nie obejdzie się jednak bez kilku, typowo hollywoodzkich środków upiększających, bo też sama książka – choć merytorycznie ciekawa – jest dla komputerowego laika trochę zbyt zagmatwana i niejasna. A jak świat stary, fragmenty, których w książce nie rozumiemy, są jednocześnie fragmentami męczącymi. A to w stronę książki już bardzo poważny zarzut.

2.jpgGdyby do powieści dodać chociaż trochę dynamiki, całość mogłaby być wprost  porywającym świadectwem geniuszu człowieka, geniuszu wielkiego, chociaż wykorzystanego nie do końca tak jak trzeba. Tak czyta się to trochę jak powolną relację wydarzeń kolejnych dni z życia fenomenalnie utalentowanego Maxa,  który dzięki swoim umiejętnościom był w stanie zawładnąć całym cyberprzestępczym podziemiem. W czasach kiedy Internet dopiero nabierał pędu,  kiedy działalność online stawiała dopiero pierwsze kroki, Max był w stanie podporządkować sobie tysiące sieciowych oszustów, zgromadzić dane z niemalże 2 milionów kart kredytowych, a wszystko to przy zaangażowaniu zdumiewająco małych środków i nakładów. Historia jego „wyczynu” została spisana przez innego hakera Kevina Poulsena, który sam „szczyci” się karierą w nielegalnym świecie komputerów. Być może Poulsen powinien popracować z jakimś bardziej doświadczonym a jednocześnie nieobeznanym w komputerach redaktorem. Bo chociaż sam ma już dość rozległe doświadczenie dziennikarskie, wciąż nie potrafi dobrze i klarownie opisać samej idei hakowania. Większość fragmentów dotyczących działalności komputerowej, łamania zabezpieczeń i tego jak zostało to dokonane (a zwłaszcza jak) może być niejasna dla laików komputerowych (jak ja), którzy nie do końca odnajdą się w świecie komputerowej terminologii,  slangu i specyficznych  środowiskowych wyrażeń. „Oprogramowanie strony zwraca się do serwera bazy danych w standardowej syntaksie znanej jako  Structured Query Language (…) na przykład komenda SQL-a „SELECT” prosi serwer bazy danych o wszystkie informacje” – to jedynie przykład z wielu podobnych fragmentów. Bywa męcząco.

Nie zmienia to jednak faktu, że tę książkę przeczytałam z przyjemnością,  traktując całość jako relację z życia człowieka, który – trochę chyba życiowo zagubiony – nie do końca był w stanie ukierunkować swój niewątpliwy,  bardzo wyjątkowy talent. Max pewnie jeszcze zarobi na swojej historii, bo film bez wątpienia powstanie. Postanawiam więc tę powieść potraktować jako wstęp do bardziej obrazowej historii wielkiego człowieka, gdzie zrozumiem wszystko, nawet jeśli o hakowaniu i cyberprzestrzeni mam bardzo mgliste pojęcie.


Komentarze
Polityka Prywatności