Rezydent wieży - Studentnews.pl recenzuje

Książka – oczywiście tom pierwszy z cyklu – dodawana na zachętę do Fantastyki. „Rezydent wieży” sprawdza się widać tylko w sprzedaży wiązanej. Nie znaczy to, że jest taki zły – jest po prostu nijaki. Jak raczej udana próba dwunastolatka, którą zachwycają się stare ciotki i niektórzy koledzy z klasy; ci, co mają słabość do fantasy.

Wojskowa galea na głowie, przytroczony do pasa gladius, łańcuszkowa lorika, legionowe caligi, bracaje – i to wszystko na pierwszej stronie, w opisie gości u maga Klavresa z wieży Irrum. Terminologia ze strony autora opanowana. Z mojej nie, za Boga więc nie wiem, jak ci goście wyglądali. Poza tym jednak w akcji nie jest trudno się zorientować, tym bardziej, że książka składa się z krótkich opowiadań – co mnie zaskoczyło, bo po zapowiedzi o ciągu dalszym spodziewałam się raczej dłuższej formy. Cykl tomów opowiadań? Może Prószyński i Sk-a wydaje dzieła zebrane Andrzeja Tuchorskiego.

Przyswaja się to błyskawicznie, jak kaszkę instant. W składnikach są elementy humorystyczne, magia, trochę starożytnego Rzymu, uczucie do pięknej kobiety, postmodernistyczne puszczanie oczka do czytelnika. Wszystko jest raczej bezpretensjonalne, poza kilkoma miejscami – lepiej żeby autor nie porywał się na zdania typu „wyczułem tylko pulsującą nieznanym rytmem obcość”.

Magdalena Rachwald


Komentarze
Ostatnie:
11.10.2011 18:50
Dodał(a): ~Krzysztof
Nowa Fantstyka stała się czytadełkiem dla dzieci ze słabą publicystyką i jeszcze słabszymi opowiadaniami, nawet zagraniczne opowiadania jej nie ratują. Wszystko jest jakieś takie miałkie, przeciętne. Kiedyś Fantastyka była oknem na świat, dawała dostęp do literatury, której było w Polsce w czasach PRL jak na lekarstwo, dlatego staranniej selekcojnowano opowiadania i powieści, które wchodziły w skład czasopisma. Dzisiaj, kiedy na półkach sklepowych roi się od różnych książek, kiedy prawie wszystko można zamówić przez internet, czasopismo to straciło rację bytu. Kupują je 2 grupy ludzi: albo dawni czytelnicy, którzy robią to z sentymentu (do takich ja się zaliczałem, ale już się nie zaliczam, bo szkoda pieniędzy) oraz ci, którym wydaje się, że poprzez udzielanie się na jakimś internetowym portalu otworzą sobie drogę do kariery pisarskiej. Niestety publikowane na portalu fantastyka.pl opowiadania są w wiekszości jałowe, wtórne i po prostu kiepskie, mniej więcej tak samo jak te, które za dawnych czasów przychodziły do redakcji w postaci maszynopisów i były odrzucane. Różnica jest tylko taka, że opowiadania te nigdy nie dostawały się na światło dzienne. Te publikowane na portalu owszem, ponieważ dzisiaj dosłownie KAŻDY może napisać opowiadanie i je opublikować w internecie. Problem tylko w tym, że nie wszyscy z domoroslych pisarzy zdają sobie sprawę, że ta zmiana sytuacji wcale nie czyni ich od razu utalentowanymi. Przykładem jest autor \\\"Rezydenta wieży\\\", który napisał słaby zbiorek opowiadań (a zaznaczam, że wygrał on konkurs na POWIEŚĆ - widocznie na tą nie starczyło mu warsztatu, bo i w opowiadaniach widać wiele niespójności), a inne \\\"dzieciaki\\\" mu na portalu przyklaskują. Większość osób, które przeczytały RW ocenia tę książkę jako \\\"dobrą na jeden wieczór\\\". Pytanie tylko czy warto w ogóle wydawać ksiązki, które są tak słabe, że zacierają się w pamięci już po tygodniu i nadają się jedynie na \\\"przerwę na kawę\\\"?
Polityka Prywatności