Robokalipsa - Studentnews.pl recenzuje

To jedna z najlepszych książek science-fiction, jakie pojawiły się w księgarniach w ostatniej dekadzie. Pasjonująca, elektryzująca, wciągająca bez reszty. Kolejna wizja buntu robotów i końca świata jakiego znamy już znalazła uznanie filmowców. Podobno powstaje najdroższy film w historii kina. Reżyseruje Spielberg. Godny reżyser do przeniesienia na ekran tej fenomenalnej powieści.

Zaczyna się od drobnych wypadków. Awaria w domowym robocie, w wyniku której maszyna atakuje człowieka. Dowcip w przeprogramowanej maszynie, który wymyka się spod kontroli. Robot – żołnierz w Afganistanie atakuje wszystkich, niezależnie od pochodzenia. To jedynie wstęp do godziny „0”. To właśnie wtedy przestają działać telefony i Internet. Zaawansowane technicznie samochody zaczynają polować na swoich właścicieli. W doskonale skoordynowanej akcji giną miliony ludzi. Ci, którym udaje się ujść z życiem, zbierają się w małe grupy i walczą o przetrwanie. Rodzi się ruch oporu, coraz lepiej zorganizowany w walce z wrogiem. Trwa wojna. Czy ludzkość zatryumfuje?

Zatryumfuje oczywiście. Niczego nie zdradzam, bo już pierwszy rozdział książki obwieszcza czytelnikom, że oto czytać będziemy kronikę wygranej wojny z robotami. Ale jaką kronikę! Naprawdę nie ma dostatecznej liczby przymiotników, jaką można by opisać tę powieść. A nawet jeśliby się znalazły, żaden nie byłby dostatecznie godny. To rewelacyjna, fenomenalna, doskonała, perfekcyjna powieść science-fiction, wbrew moim obawom pokazująca znany już nam temat jednak w całkowicie odmienny sposób. To w zasadzie zbiór opowieści, relacji naocznych świadków wojny, ludzi, którzy uczestniczyli w wojnie. Każdy z nich odegrał w tej wojnie jakąś rolę, czy tą malutką, większą czy też naprawdę zmieniającą bieg wydarzeń. Ten zbiór małych opowieści, tworzących w sumie jedną, doskonałą powieść. Całość czyta się z całkowicie wywieszonym językiem, który z rozdziału na rozdział sięga coraz niżej ziemi. Jest coś skrajnie niepokojącego w tej wizji końca znanego nam świata, coś tak niezmiernie sugestywnego, że po karku latają prawdziwe ciarki. Czy naprawdę skazani jesteśmy na podzielenie losu bohaterów książki? Daniel H. Wilson każdy rozdział rozpoczyna się od cytatu znanych, prawdziwych osób, wszystkich przekonanych o tym, że maszyny kiedyś nas przerosną. Czy to dlatego jego powieść nabiera tak realistycznego wymiaru? Czy literacki świat może stać się tym rzeczywistym? Brrr… obyśmy jednak wyciągnęli wnioski.


Komentarze
Polityka Prywatności