
Kasia Cerekwicka, na pewno ją znacie… Z festiwali, na których występowała (i nierzadko zwyciężała), takich jak Opole, Sopot czy Karlshamn. Z telewizji – od skromnych początków ponad dekadę temu w programie „Szansa na Sukces”, po wielkie telewizyjne widowiska, takie jak „Taniec z gwiazdami” czy „Tylko nas dwoje”. No i wreszcie z wielkich hitów, które nuciła cała Polska, by wspomnieć tylko „Na kolana”, „S.O.S.” czy „Ostatnią szansę”.
A może tylko wydaje wam się, że ją znacie? "Ostatnie lata były dla mnie czasem poszukiwań, moje życie wywróciło się do góry nogami. Spadło na mnie coś, na co nie byłam do końca gotowa - popularność, flesze, różne wymagania. Teraz czuję, że nie do końca potrafiłam sobie poradzić z tym, że jestem na świeczniku, że jestem krytykowana. Chciałam być dobra, doskonała, ale zatracałam w tym samą siebie" - przyznaje Kasia w przeddzień premiery nowej płyty, albumu "FE-MALE", na którym zrzuci wszystkie maski i ukaże nam swoje prawdziwe oblicze. "Jestem silną, ale bardzo wrażliwą kobietą. Zdarzało mi się w życiu płakać z powodu złamanego serca, jest to wynikiem mojej - skrywanej do tej pory - romantycznej natury. Z czasem pewne rzeczy zaczęłam widzieć inaczej, wyraźniej. Może więcej we mnie teraz zrozumienia dla płci przeciwnej, dystansu do samej siebie. Jeszcze nie wiem dokładnie, czego w życiu chcę, którą drogą chcę iść i czy chcę iść tą drogą sama czy z kimś, ale na pewno już wiem, czego nie chcę. Wszystkim tym chciałam podzielić się z innymi kobietami, które myślą podobnie jak ja, które poszukują w życiu szczęścia, nawet gdyby miały czekać na to szczęście do końca świata".