„Déjà vu” – przerażający Jim Caviezel

Jim Caviezel, pamiętny Chrystus z „Pasji” Mela Gibsona, w najnowszym filmie Tony’ego Scotta „Déjà vu” zgodził się zagrać „czarny charakter”. Nie bez wpływu na jego decyzję był wielki sentyment do jednego z wczesnych filmów reżysera - „Top Gun”.

Aktor wspominał, że tamten film tak go zafascynował, że aż trzy razy zdawał do szkoły marynarki wojennej.
1.jpgSam reżyser pytany o obsadzenie Caviezela w kontrowersyjnej roli nie ukrywa: Jestem wystarczająco perwersyjny by wpaść na ten pomysł! Caviezel wszedł na spotkanie, siedział przez około 30 sekund, a ja pomyślałem - to ten facet. Młoda, debiutująca na dużym ekranie aktorka – Paula Patton, potwierdza słuszny wybór twórców: Kiedy Jim jest w postaci jest w niej bardzo intensywnie. Ma niewiarygodnie stalowe oczy. Ułatwiało mi to pracę z nim, bo się po prostu go bałam. Parę razy naprawdę mnie przeraził… Spotykałam go po nakręceniu sceny, a on wciąż był w swojej postaci…

         Jednak nie wszystko wokół Déjà vu było tak przerażające. Tony Scott zdradził dość zabawną, jak na taki film, historię: Denzel ma w filmie pewną kwestię, na którą zwróciliśmy uwagę dopiero na pierwszym pokazie z publicznością. To wtedy, gdy zawraca samochodem i znajduje się twarzą w twarz z czarnym charakterem - Caviezelem, mówi wtedy – Jezu! Ta kwestia wzbudziła wielki wybuch śmiechu wśród publiczności.

         Déjà vu opowiada historię agenta Douga Carlina (Denzel Washington), który próbuje odkryć zagadkę ataku terrorystycznego na prom w Nowym Orleanie. Agent narzeka, że choć raz chciałby złapać kogoś zanim popełni zbrodnię, a nie już po tym. Dzięki sekretnemu projektowi rządowemu, Carlin otrzymuje jedyną w życiu szansę by zapobiec przestępstwu, które już miało miejsce…

Déjà vu na ekranach kin od 5 stycznia.


Komentarze
Polityka Prywatności