Delta

Cichy młody mężczyzna powraca po latach w dzikie krajobrazy Delty – labirynt wodnych dróg, małych wysepek i bujnej roślinności, gdzie miejscowi wieśniacy żyją odcięci od zewnętrznego świata. Opuścił Deltę we wczesnym dzieciństwie – teraz spotyka swoją siostrę, o której nigdy nie wiedział. Dziewczyna pomimo swojej kruchości i nieśmiałości, sprzeciwia się matce i postanawia zamieszkać z bratem w szałasie na brzegu.


Razem budują dom na palach na środku rzeki, z dala od ludzi. Pewnego dnia zapraszają mieszkańców wsi na wspólną kolację, ale staje się oczywiste, że lokalna społeczność nie akceptuje ich "nienaturalnej" relacji.
Kornél Mundruczó

Kornél Mundruczó urodził się na Węgrzech w 1975 r. Studiował w Węgierskim Instytucie Filmu i Teatru. Zaraz po ukończeniu studiów wyreżyserował krótki metraż Afta, który zdobył liczne nagrody międzynarodowe. Pleasant Days - jego debiut długometrażowy - został uhonorowany Srebrnym Lampartem w Locarno w 2002 r. w kategorii "Najlepszy pierwszy lub drugi film". Jego drugi obraz, Johanna - filmowo-operowa adaptacja historii Joanny d'Arc -był prezentowany w sekcji "Un Certain Regard" w Cannes w 2005 r. Delta to trzeci film Mundruczó.
FILMOGRAFIA:
Długi metraż
2008, Delta (Najlepszy Film podczas Węgierskiego Tygodnia Filmowego 2008) 2005, Johanna (Un Certain Regard, Nagroda Jury - Fantasporto 2006)
2002, Pleasant Days (Srebrny Lampart - Locarno 2002)
Krótki metraż
2005, Lost and Found - Short Lasting Silence (20 min.) 2004, Little Apocrypha no.2 (20 min.)
2003, Joan of Arc on the Night Bus
(short opera, 24 min.)
2002, Little Apocrypha no.1 (5 min.)
2001, Afta - Day after Day (25 min.)
3



PRASA O DELCIE
"O ile fabuła jest prosta i schematyczna zgodnie z najlepszymi tradycjami ponadczasowej tragedii greckiej, o tyle język filmowy Delty jest bogaty i złożony. (...) Mundruczó reżyseruje z mistrzowską precyzją."
Dan Fainaru, "Screen International"
"Delta to przepięknie nastrojowe naczynie. Lajkó jest odświeżająco zwyczajny.
(...) Tóth magnetyzuje (...). Pod względem technicznym film imponuje -
plenerowe zdjęcia Mátyása Erdély ukazujące rumuński Dunaj, wyrafinowany
montaż dźwiękowy i bogata partytura Lajkó nadają Delcie niemal operowy
przepych".
Eddie Cockreel, "Variety"
"W prostej alegorycznej Delcie nakręconej w delcie Dunaju potężny krajobraz odgrywa równie ważną rolę, co postaci. Szerokie kadry, zmysł estetyczny, rozmach reżyserii (...). Film opowiada w minimalistycznym stylu nieunikniony dramat, godną historię niczym z greckiej tragedii. Czyny i gesty bohaterów są pozbawione sztuczności, ma się wrażenie, że zostali uchwyceni w swoim rzeczywistym życiu, w ciszy i spokoju świata naszych przodków." Jean-Luc Douin, "Le Monde"
"Z filmowego punktu widzenia Delta jest równie piękna, co tragiczna (...). Jego film jest oryginalny, świeży i odważny, podobnie jak poprzednie - Pleasant Days (Srebrny Lampart, Locarno 2002) oraz Johanna (Cannes, "Un Certain Regard", 2005)." João Antunes, "FIPRESCI"
"Odkryty dzięki filmowi Johanna prezentowanemu w sekcji "Un Certain
Regard" Węgier Kornél Munruczó wykonał równie wielki krok naprzód za
pomocą Delty".
Anthony Bobeau, "Le Film Français"
"Młody węgierski reżyser stworzył swoje niezaprzeczalnie najbardziej wyważone dzieło. Zawsze przytomny, zawsze drobiazgowy, węgierski autor
uwalnia się od panteizmu na rzecz celebracji kina." Julien Werter, artetv
4



NAGRODY
Nagroda FIPRESCI - Cannes 2008
Nagroda Don Quichot - Festiwal Filmowy Młodego Kina Europy Wschodniej
Cottbus 2008
Nagroda krytyków "Gene Moskowitz", nagroda za najlepszą muzykę (Félix
Lajkó), Grand Prix - Węgierski Tydzień Filmowy 2008
II. miejsce w Konkursie Publiczności - 8. MFF Era Nowe Horyzonty
Nominacje:
Złota Palma - Cannes 2008
Grand Prix - Festiwal Filmowy Młodego Kina Europy Wschodniej Cottbus 2008
Prix d'Excellence (Márton Ágh) - EFA 2008
Grand Prix - Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Flanders 2008
WYWIAD Z KORNÉLEM MUNDRUCZÓ
"Delta" opowiada o romansie pomiędzy bratem i siostrą, a więc o czymś, co jest powszechnie uznawane za tabu. Dlaczego zdecydowałeś się podjąć ten temat?
Miłość pomiędzy rodzeństwem jest pierwotna i nieodparta w swojej esencji - chociaż może być wbrew naturze - ponieważ reprezentuje możliwość zjednoczenia z samym sobą. Pragniemy tego, a jednak wzdrygamy się na samą myśl o tym. To jest nie tylko bezdyskusyjnie głębokie i prawdziwe, ale również niemożliwe i pozbawione wszelkich perspektyw. Zamiast opowiadać bezpośrednio o dewiacji seksualnej, chciałem zająć się tematem wolności. Wolności, która pozwala jednostce przekroczyć normę. To nie kazirodztwo jest w centrum tej historii, ale odwaga potrzebna do zaakceptowania naturalnego pożądania, nawet jeśli łamie ono tabu i konwencje. Film przywołuje tę odwagę do działania zgodnie z własnym poczuciem słuszności. Mówi również o żarliwej nienawiści, którą ta odwaga wzbudza. To, czego nie można tolerować, to przekonanie niektórych ludzi, że mają prawo do prześladowania tych, którzy nie pasują do normy: według mnie to ich brak tolerancji nie powinien być akceptowany.
Twoich bohaterów można by nazwać seksualnymi dewiantami, ponieważ żyją poza zasadami konwencjonalnej moralności, ale mimo wszystko wciąż są "dobrymi" ludźmi...
"Dobroć" naszych bohaterów przekracza podstawowe zagadnienia i konwencje społeczne. To nie jest pytanie o moralność, tu chodzi o wolność. Nie można ich osądzać z moralnego punktu widzenia. Nasi bohaterowie to ludzie autentyczni, którzy żyją swoją własną prawdą, podążając wyłącznie za swoimi najgłębszymi uczuciami, nawet gdy oznacza to, że muszą naruszyć przyjęte obyczaje. Ale nie są buntownikami, nie łamią prawa i nie uciekają się do przemocy.
5



Podejmujesz jeszcze jeden odwieczny temat: tęsknotę za Arkadią, za prostym życiem blisko natury...
Element powrotu do natury nie ma na celu przywołania naiwnej, romantycznej tęsknoty za Arkadią. Bliższe są mi przekonania Jeana-Jacques'a Rousseau, że człowiek jest zawsze dobry, gdy pozostaje w stanie natury, natomiast społeczeństwo go deprawuje. Bar w miasteczku nie należy do świata dwójki moich bohaterów, a budowa własnego domu na środku rzeki ma im umożliwić samotną egzystencję w świecie, który jest ich i tylko ich. Ponieważ miłość między nimi jest tak szczera, prawdziwa i czysta, wierzą, że będą wyjątkiem od reguły. Ale tak jak społeczeństwo nie toleruje niezależność i wolności jednostki, tak natura nie pozwala płynąć jej pod prąd. Z drugiej strony, prawdą jest, że natura człowieka jest bardziej "konserwatywna" niż natura w ogóle i właśnie dlatego los naszych bohaterów wydaje się przesądzony. Ważne, co nas doprowadziło do takich wniosków. Kiedy zaraz po tym, jak zaczęliśmy kręcić, zmarł pierwszy główny aktor, musieliśmy się zatrzymać i przemyśleć raz jeszcze scenariusz, zastanowić się o czym tak naprawdę ma być ten film. Zrozumieliśmy, że jest sposób na opowiedzenie naszej historii zarazem prostszy i bardziej skomplikowany. Wróćmy do kwestii fundamentalnych: o czym opowiada Delta? O mężczyźnie i o kobiecie, którzy się kochają, ale ich miłość jest miłością zakazaną, a ludzka natura niszczy wszystko, co jest osobliwe, szczególne, indywidualne. Jeśli decydujesz się iść w kierunku innym niż masy, podejmujesz ryzyko, że zostaniesz zatrzymany w pół drogi. To było bardzo interesujące - badać strukturę narracyjną tak prostą, a zarazem tak trudną w realizacji. Kiedy masz do czynienia ze sprawą bardziej skomplikowaną, bardziej pokręconą, łatwiej jest ukryć wszelkie potencjalne błędy.
Historia rozgrywa się w delcie Dunaju, w Rumunii. Dlaczego wybrałeś właśnie tę okolicę?
Zobaczyłem ten region po raz pierwszy na wycieczce w 2003 r. i bardzo mnie poruszyły lokalne krajobrazy. Odniosłem wrażenie, że ta dzika i niezmienna ziemia niczyja oferuje ogromny potencjał niespodziewanych, ukrytych dramatów. Już wtedy wiedziałem, że w jakiś sposób Delta mnie inspiruje i że chcę zrobić tam film. Jednak realia geograficzne i społeczne regionu nie są tematem mojego filmu. Wybrałem to miejsce, bo wydaje się istnieć poza czasem i ma w sobie coś archaicznego. To wspaniała ziemia zamieszkana przez niezwykłych ludzi. Chociaż żyją oni tu i teraz, ich świat pozostaje wydzielony, zapomniany. Budowanie domu w takim miejscu jest jednocześnie aktem rzeczywistym i symbolicznym. Nie chciałem zbyt wyraźnie włączać krajobrazu do narracji, nie było takiej potrzeby, jest on bardzo silny sam z siebie i w sposób naturalny odgrywa rolę zasadniczą w filmie.
Orsi Tóth po raz kolejny niesamowicie zagrała. Wcielała się w główne role niemal we wszystkich twoich filmach i zdobyła wiele nagród. Jak byś ją opisał jako aktorkę i co według ciebie wniosła do swojej postaci w "Delcie"?
Na ekranie Orsi sprawia wrażenie bezbronnej istoty, czystej i wrażliwej, a przez to bardzo podatnej na zranienie. Jednak ona nie jest tylko figurą ikoniczną, kinową projekcją; to także
6



piękna kobieta. W Delcie próbowaliśmy pozostawić na boku jej aspekt abstrakcyjny i wydobyć z niej prawdziwego człowieka z krwi i kości. Nie jest już dziewczyną, lecz kobietą, która ma swoje tajemnice i pragnienia. Chciałem opuścić świat Johanny, który był - dla mnie -przygodą ze stylizacją.
Główny aktor, Félix Lajkó jest przede wszystkim kompozytorem i twórcą muzyki do "Delty". Jak to się stało, że tak rewelacyjnie poradził sobie z tą rolą?
Po śmierci Lajosa Bertóka (naszego pierwszego odtwórcy głównej roli) przez kilka miesięcy nie wiedzieliśmy czy możemy lub czy chcemy dalej kręcić film. Najważniejszym pytaniem było czy znajdzie się ktoś, kto mnie na tyle zainspiruje, bym kontynuował pracę. Pomyślałem o Feliksie, który jest na Węgrzech dość znany - to naprawdę wielki skrzypek. Na samym początku odmówił, w ogóle nie był zainteresowany. Mimo wszystko zgodził się ze mną spotkać. To artysta, ale robi wyłącznie to, co chce. Nie można go do niczego zmusić. Spotkaliśmy się i od razu między nami zaskoczyło. Mieliśmy mnóstwo wspólnych tematów do rozmowy. Porównałbym go do księcia Myszkina, bohatera Idioty Dostojewskiego. Ma wspaniałą naturę i wyjątkową inteligencję emocjonalną. On wcale nie gra w Delcie. To skrzypek-wirtuoz, a nie aktor. To, co widzimy na ekranie, to jego własna natura. Dla mnie Félix to czysta obecność. On nie może egzystować, tworzyć lub grać na skrzypcach inaczej niż tylko w jeden sposób - swój własny. Nazywam to "prawdziwą tożsamością" i to mnie interesuje. To wielkie szczęście pracować z takim artystą.
Scena miłosna, podobnie jak scena gwałtu zostały sfilmowane bardzo powściągliwie, ale i precyzyjnie za razem...
Chciałem poprzez te sceny, zresztą jak i przez cały film, wzbudzić uczucie solidarności z bohaterami. Kierowała mną wewnętrzna logika, że im dalej będę trzymał kamerę, tym bardziej widz się zbliży i poczuje współczucie dla postaci. "Nie pokazywanie" nie miało nic wspólnego z pruderyjną przyzwoitością lub pójściem na łatwiznę. Wolałem zostawić widowni miejsce na wyobraźnię i refleksję, aby sami mogli odkryć to, co ukryte lub wypełnić białe plamy własnym obrazami. Poza tym chciałem stanąć z boku jako autor. Nie zamierzałem demonstrować jakiejś koncepcji lub wpadać w zbyt charakterystyczny styl. Dla mnie najważniejsze było, aby postacie naprawdę żyły. Oczywiście nie oznacza to, że starałem się uniknąć za wszelką cenę wyraźnego stylu. To po prostu inne podejście i muszę przyznać, że było ono dla mnie zupełnie nowym doświadczeniem i wyzwaniem.
7



OBSADA
ORSI TÓTH - młoda kobieta
"Ten film to było nasze największe wyzwanie. Wydawało mi się, że z niektórymi rzeczami sobie nie poradzę."
Orsi urodziła się w 1981 r. W 2004 r. ukończyła studia aktorskie na Węgierskim Instytucie Filmu i Teatru. Rok po rozpoczęciu studiów zadebiutowała w Pleasant Days Kornéla Mundruczó, a następnie zagrała główne role w jego kolejnych filmach. Pracowała również z cieszącą się międzynarodową sławą artystką wideo Shirin Neshat przy jej pierwszym filmie długometrażowym. Obecnie bierze udział w zdjęciach do nowego filmu austriackiej reżyserki Jessiki Hausner.
Filmografia:
2001, Pleasant Days (reż. Kornél Mundruczó)
2004, Colossal Sensation (reż. Róbert Koltai)
2005, Fateless (reż. Lajos Koltai) 2005, Johanna (reż. Kornél Mundruczó) 2005, My singles (reż. Gyula Nemes) 2008, Summer of 1953 (reż. Shirin Neshat) 2008, Delta (reż. Kornél Mundruczó)
W produkcji: Lourdes (reż. Jessica Hausner)
Nagrody dla najlepszej aktorki:
Pleasant Days - 33. Węgierski Tydzień Filmowy (2002), IFF Angers (2004), Cinessone (2004) Johanna - 9. IFF Puchon (2005), Fantasporto (2005), 36. Węgierski Tydzień Filmowy (2005) My Singles - 37. Węgierski Tydzień Filmowy
Wywiad:
Jak się pracuje z Kornélem?
Ten film to było nasze największe wyzwanie. Wydawało mi się, że z niektórymi rzeczami sobie nie poradzę, ale w końcu mi się udało. To było ogromne przedsięwzięcie, wymagało pracy, refleksji i znalezienia rozwiązań w samym sobie. A jednak podobało mi się to doświadczenie, zwłaszcza, że nie musiałam dużo mówić!
A z Feliksem?
8



To jeszcze większe wyzwanie! (śmieje się) Ponieważ jesteśmy do siebie bardzo podobni. Nie mówi zbyt wiele i ciężko wydobyć z niego reakcję. Nie da się go do niczego zmusić. Oboje jesteśmy bardzo zamknięci w sobie, nie lubimy znajdować się w centrum uwagi. Ale ja uwielbiam wyzwania.
Jak się czułaś, oglądając ten film?
Nie widziałam całego filmu. Obejrzałam go do momentu, gdy Félix zaprasza wieśniaków na kolację. Dłużej nie mogłam, bo za bardzo się denerwowałam.
Obejrzysz film przed Cannes?
Nie wiem.
Co ci się najbardziej podobało w czasie kręcenia?
Gdy Félix i ja byliśmy w łodzi, bo wtedy reszta ekipy była daleko. Poza tym, doceniam, że zdobyłam kilka nowych umiejętności "technicznych", takich jak czyszczenie ryb, prowadzenie i cumowanie łodzi. Wszystkiego nauczyli mnie miejscowi rybacy. Zaprzyjaźniliśmy się, w pewnym sensie, chociaż nie mówiliśmy w tym samym języku.
FÉLIX LAJKÓ - młody mężczyzna i autor muzyki
"Region Delty zainspirował mnie. Komponowałem muzykę podczas kręcenia filmu."
Félix jest wirtuozem skrzypiec, który koncertuje w całej Europie. Grał jazz z Dresch Quartet, muzykę współczesną z György Szabadosem i należał do Ensemble Ritual Nova Borisa Kovaca. Występował razem z Alexandrem Balanescu, japońskim tancerzem Min Tanaka, grupą Noir Désir i Bobanem Markovicem.
Kornél Mundruczó poprosił go, by wcielił się w głównego bohatera w Delcie oraz by skomponował muzykę do tego filmu.
Wywiad
Jak spotkałeś Kornéla?
Szukał kogoś do głównej roli w swoim filmie i poprosił o to mnie. Powiedziałem nie, ale mimo wszystko zgodziłem się z nim spotkać w barze i pogadać. Nic nie wiedziałem o postaci. W oryginalnym scenariuszu miałem kogoś zabić piłą, ale nie chciałem tego zrobić, więc Kornél zmienił scenariusz. To chyba miała być moja matka, ale nie jestem pewny. Nigdy nie przeczytałem całego scenariusza. Przeczytałem tylko zakończenie poprzedniej wersji, gdzie wypływam łodzią i znikam na morzu.
9



Jak się udało Kornélowi przekonać cię do przyjęcia roli?
Nie wiem. Nie pamiętam czy to on mnie w końcu przekonał, czy sam siebie przekonałem.
Podobało ci się to doświadczenie?
Nie.
Żałujesz, że się zgodziłeś?
Nie.
Czy kręcenie filmu było trudne?
Tak, bardzo. I zrozumiałem, że nie jestem aktorem. Nie lubię grać. Zrozumiałem to zaledwie po trzech czy czterech dniach kręcenia.
Czy chciałeś wtedy odejść?
Nie, o tym nigdy nie było mowy.
A więc bardzo się męczyłeś?
To było bardzo trudne, ale miało też kilka dobrych stron - przede wszystkim samą Deltę i jej mieszkańców.
Co było najtrudniejsze?
Wszystko. Zwłaszcza budowa domu. Nauczenie się dialogów przyszło mi z większą łatwością.
Podobało ci się prowadzenie łodzi?
Moim życiem jest muzyka, więc moje ręce są dla mnie bardzo ważne. Gram na skrzypcach od wczesnego dzieciństwa. Nie lubię robić czegokolwiek, co mogłoby narazić na niebezpieczeństwo moje dłonie.
Czy na początku przeszło ci przez myśl, że możesz polubić aktorstwo?
Nie. Ale aktorstwo coś mi dało - być może pewnego dnia dowiem się co.
Czy "Delta" zainspirowała cię jako artystę?
Region Delty zainspirował mnie pod względem muzycznym. Zagrałem w kościele ortodoksów w regionie Voilà coś, co mnie zainspirowało. I komponowałem muzykę w czasie zdjęć.
10



Jak zareagowałeś, gdy zobaczyłeś siebie na ekranie?
Nie widziałem w sobie nic szczególnie interesującego. Nie potrafiłem ani utożsamić się z postacią, ani oddzielić siebie od roli.
Czy komponowanie muzyki do filmu różniło się od twojej codziennej pracy?
Tak, to coś zupełnie innego. Musiałem uważać na "timecode" i obrazy, i zawsze brać pod uwagę atmosferę, nastrój każdej sceny. Ponadto ograniczał mnie czas trwania każdej sekwencji. Gdyby to zależało tylko ode mnie, muzyka grałaby bez przerwy od początku do końca filmu. Ale reżyser się nie zgodził. Grałbym na skrzypcach w każdej scenie!
Czy chciałbyś jeszcze kiedyś napisać muzykę do filmu?
Tak.
YVETTE BIRÓ - współautorka scenariusza
Eseistka, scenarzystka, honorowy profesor New York University Graduate Film School. Pracowała przy kilkunastu wielokrotnie nagradzanych na Węgrzech filmach uznanych reżyserów (Jancsó, Fábri, Makk). Wśród jej scenariuszy na wyróżnienie zasługuje adaptacja powieści Jose Saramago Kamienna tratwa. Yvette Biró opublikowała liczne eseje i dziesięć książek na temat filmu, które zostały przetłumaczone na siedem języków.
Wywiad:
Jak zaczęłaś pracować z Kornélem ?
Obejrzałam jego krótki metraż Afta. Byłam miło zaskoczona wyraźnie "ubogą" historią zrównoważoną przez subtelne bogactwo świetnie dostrzeżonych detali, które są tak charakterystyczne dla współczesnych marginalizowanych nastolatków, razem z ich pragnieniami, zagubieniem i bolesną niecierpliwością. Wówczas zaczął się dialog pomiędzy nami, który trwa do dziś. Nasza współpraca sprowadza się przede wszystkim do wspólnego myślenia i nieustających dyskusji. Pracujemy nad wszystkimi szczegółami i momentami kluczowymi dla intrygi - celowo nieskomplikowanej. Nastrój i ukryte emocje zawsze zajmują pierwsze miejsce.
Jak opisałabyś jego podejście do kina?
Kornél lubi skupiać się na banałach, odpychać granice, aż to, co powstanie będzie absolutnie jasne, aż pojawi się straszna prawda. Najbardziej poruszyło mnie w Delcie obnażenie
11



jednej z najbardziej tragicznych prawd naszej egzystencji - jak wiele nienawiści i agresji - które mogą eksplodować w postaci bezlitosnego zła - często kryją w sobie pod maską zwykli, prości, pozornie cisi ludzie. Gdy tylko pojawia się "inność", nie może ona zostać zaakceptowana, ponieważ nie mieści się w ramach żadnego tradycyjnego kodu społecznego. Zachodzi brutalny kontrast pomiędzy tymi destrukcyjnymi siłami a spokojem błękitnego nieba nad tą ogromną rzeką, która podkreśla okropną głębię dramatu.
Dyskusja pomiędzy producentami
Viktória Petrányi (Proton Cinema, Węgry), Susanne Marian (Essential Filmproduktion, Niemcy), Gábor Kovács (współprodukcja, Filmpartners, Węgry) Philippe Bober (Coproduction Office, francusko-niemiecka firma producencka i agencja sprzedaży)
Spotkanie z Kornélem
Viktória Petrányi: Chodziliśmy do jednej grupy na studiach w Węgierskim Instytucie Filmowym. Bardzo szybko zorientowaliśmy się, że mamy mnóstwo wspólnych zainteresowań, że dobrze nam się razem myśli i że świetnie się rozumiemy. To było dla mnie oczywiste, że musieliśmy się spotkać.
Gábor Kovács: Zawsze podziwiałem waszą artystyczną współpracę. To bardzo bliska i silna relacja zawodowa pomiędzy reżyserem a producentem.
"Afta"
Philippe Bober: Afta był pierwszym z twoich filmów, który widziałem. Był bardzo mocny wizualnie i kompozycyjnie wystarczająco spójny. Co więcej, był odważny i szorstki, dużo bardziej pierwotny i mniej złożony niż większość szkolnych krótkometrażówek.
VP: Afta właściwie nie był szkolnym filmem. Co prawda zrobiliśmy go na pierwszym roku studiów, ale został wyprodukowany całkowicie niezależnie od szkoły.
"Pleasant Days", pierwszy długi metraż Kornéla
PB: Pleasant Days to ciekawy przypadek - po raz pierwszy pokazaliśmy ten sam film na dwóch różnych festiwalach, za każdym razem na podstawie innego scenariusza i do tego z innym zakończeniem. Bardzo podobała mi się pewna zwierzęca energia w wersji z Locarno, a rozważane indywidualnie sceny były krokiem naprzód w stosunku do Afte. Jednak uważałem, że musimy jeszcze dopracować ten film, przede wszystkim trochę go skrócić.
VP: Film miał już premierę na festiwalu w Locarno, gdzie zdobył Srebrnego Lamparta, a później, jak sobie przypominam, spotkaliśmy się z tobą na lunch w Sarajewie. Kornél całkowicie się z tobą zgadzał, ja nie. To był jego pierwszy film, jeśli popełnił przy nim kilka błędów, nie było w tym nic nienormalnego. Ale Kornél poczuł, że musi zmienić kilka rzeczy. On uwielbia udoskonalać, szlifować. Chociaż wiedziałam, że przydałoby się parę poprawek,
12



film podobał mi się taki, jaki był. Jednak to byłoby dziecinne z mojej strony - upierać się przy swoim tylko dlatego, że nie chciałam, aby poszły do wycięcia sceny, które szczególnie lubiłam.
PB: Nakręciliśmy więc kilka scen jeszcze raz i przemontowaliśmy pewne sekwencje. Nową wersję pokazaliśmy premierowo na festiwalu w Rotterdamie a następnie sprzedaliśmy na ponad 20 terytoriów. O ironio, teraz, pięć lat później w Cannes Delta poszła w wersji krótszej niż ta, którą prezentowaliśmy kilka miesięcy wcześniej w ramach Węgierskiego Tygodnia Filmowego.
Kino według Kornéla Mundruczó
SM: Powiedziałabym, że Kornél ma metafizyczne podejście do świata. Interesuje się mitologicznymi konfliktami rodem z tragedii greckiej - z jednej strony jej bardzo minimalistyczną intrygą, a z drugiej, złożonymi konfliktami rodzinnymi i międzyludzkimi. Widać to w Delcie, ale także w jego poprzednich filmach.
GK: Kornél doskonale wie, czego chce, ma wyraźnie określoną wizję świata, którą się dzieli. A jednak jest osobą o bardzo otwartym umyśle, ciekawą opinii innych ludzi.
PB: Wydaje mi się, że w przeciwieństwie do niektórych reżyserów, Kornél kieruje się często intuicją. Co o tym sądzisz Viktória?
VP: Tak, to też prawda. Podczas zdjęć natychmiast wie, czy coś gra czy nie. Ale jednocześnie zawsze jest doskonale przygotowany, robi mnóstwo rysunków i planów, nie pozostawiając miejsca na przypadek.
Johanna"
PB: Johanna to był film, którego nikt się nie spodziewał, pojawiła się znikąd. Viktória, wiesz czy Johanna była pierwszym filmem, do którego skomponowano operę?
VP: Nie wiem. To możliwe.
SM: To bardzo oryginalna reinterpretacja historii Joanny d'Arc, a element operowy dodatkowo przyczynia się do tej oryginalności.
VP: Poproszono nas, żebyśmy zrobili krótki metraż jako część większej serii. Postanowiliśmy przyznać sobie absolutną wolność w trakcie realizacji. Kornél z jednej strony miał pomysł na operę, a z drugiej bardzo pociągała go idea "świętej dziwki". Szybko zorientowaliśmy się, że to koncepcja zbyt ambitna jak na krótki metraż w serii.
"Delta"
VP: Naprawdę podoba mi się, że to jest historia miłosna. Lubię ten rodzaj prostoty.
SM: Można spojrzeć na ten film jak na opowieść o naturalnych prawach zarówno tych, którymi rządzi się społeczność, jak i tych, które obowiązują w naturze. Film posiada swój własny mechanizm, który raz wprawiony w ruch, pozbawia nas możliwości wyjścia i odwrotu.
13



GK: Są w tym filmie sceny niewiarygodnie mocne. Na przykład scena gwałtu, czyli scena kręcona z daleka, w której nie ma żadnych zbliżeń. To robi dewastujące wrażenie. Delta ma odwagę zarazem być pięknym filmem i pokazywać ludzką naturę taką, jaka jest.
SM: W żaden sposób Delta nie mogła mieć szczęśliwego zakończenia. Tak, jakby bohaterowie nie mogli wyzwolić się od swojego otoczenia, jakby ich przeznaczeniem był tragiczny koniec. A natura jest przepiękna, ale jednocześnie obojętna - ma swoje własne prawa, których przestrzega bez względu na to, kto się pojawia. Tymczasem człowiek podlega cyklowi śmierci i odrodzenia, z którego nie może się wyrwać.
Jak " Delta" różni się od poprzednich filmów Kornéla ?
GK: Najbardziej zaskoczył mnie stopień dojrzałości filmowej, który Kornél osiągnął w tak młodym wieku.
VP: Widać, że Delta to niezaprzeczalnie film Kornéla, ale podejmuje on w nim próbę bardziej klasycznego podejścia do kina i odsuwa się od wystylizowanych lub sztucznych światów.
"Delta", inny film
VP: Po śmierci Lajosa powstał inny film. To było oczywiste, że nie mogliśmy zrobić tego samego filmu, ale obydwa wyrastały z tego samego źródła. Naprawdę traktowaliśmy je jak dwa oddzielne, różne filmy.
SM: Gdy Kornél zaczął na nowo definiować Deltę - w czasie przerwy w produkcji po śmierci Lajosa - historia stała się znacznie prostsza i mocniejsza zarazem. Oczyściliśmy scenariusz z tego, co wydawało się zbędne, a dzięki temu historia zyskała na przejrzystości.
Orsi
VP: Ona perfekcyjnie reprezentuje Kornéla wyobrażenie o kobietach...
PB: Więc są ofiarami, męczennicami...
VP: (śmieje się) Na festiwalu w Edynburgu, feministki były gotowe go zabić! Nie, naprawdę wierzę, że cichość i pokora Orsi czynią z niej idealny wybór, jeśli chce się pokazać czystość. Ona jest tak naturalna, tak czysta w Delcie, że jej postać nieuchronnie musi wejść w konflikt z resztą świata.
PB: Orsi zniewala absolutnie na ekranie, podczas gdy w prawdziwym życiu to bardzo nieśmiała osoba.
Zdjęcia w terenie
VP: Kręciliśmy film w trzech turach. Pierwsza wersja Delty powstawała w lutym 2006. Drugą kręciliśmy w marcu, czerwcu i wrześniu 2007. Za każdym razem ekipa się kurczyła! Ale po
14



pierwszej turze zdjęć, gdy zobaczyliśmy jakim koszmarem logistycznym jest kręcenie filmu w delcie Dunaju, doszliśmy do wniosku, że im mniejsza ekipa, tym lepiej.
PB: A jeśli chodzi o aktorów?
SM: Orsi, Félix, ojciec i matka to Węgrzy. Pozostali aktorzy byli z regionu. Jest całkiem sporo węgierskich społeczności w Transylwanii, a w kilku regionach większość mieszkańców mówi po węgiersku. Niektórzy aktorzy pochodzili z takich miejsc, na przykład wuj.
Dlaczego tam kręciliście?
SM: Faktycznie, ta historia mogłaby się rozgrywać wszędzie, jednak delta Dunaju to naprawdę ziemia niczyja. Jest coś na wskroś tragicznego w jej krajobrazie. Ta historia nie mogłaby się tak samo potoczyć w innym otoczeniu. Odniosłam wrażenie, że gdy Kornél zobaczył deltę po raz pierwszy, poczuł prawdziwą inspirację, która rozbudziła w nim pragnienie, by nakręcić tam film. To była inspiracja pochodząca z krajobrazu, ale również z czegoś jeszcze, czego nigdy nie zdołał opisać i co sam zrozumiał dopiero po dłuższym czasie.
PRODUCENCI
Viktória Petrányi
W 2003 ukończyła wydział produkcji w Węgierskim Instytucie Filmu i Teatru. W 2004 założyła swoją firmę producencką Proton Cinema, a następnie wyprodukowała dwa filmy Kornéla Mundruczó - Pleasant Days oraz Johanna, których była również współscenarzystą. Jej współpraca z Mundruczó, zarówno jako producentki, jak i scenarzystki trwa od czasów wspólnych studiów filmowych.
Susanne Marian
Studiowała kino i literaturę w Stanach Zjednoczonych oraz na paryskiej Sorbonie. Od 2000 pracuje jako producentka w Essential Filmproduktion, niemieckiej gałęzi Coproduction Office - firmy zajmującej się produkcją oraz sprzedażą wymagającego i wichrzycielskiego kina reżyserowanego przez twórców z wyraźną wizją artystyczną.
Philippe Bober
Założył Coproduction Office w Berlinie w 1987 r. Brał udział w produkcji trzech filmów Larsa von Triera (Europa, Królestwo, Przełamując fale), jak również Carlosa Reygadasa (Bitwa w niebie), Roya Anderssona (Pieśni z drugiego piętra, Do ciebie człowieku), Kornéla Mundruczó (Pleasant Days, Delta), Jessica Hausner (Lovely Rita) oraz Ulricha Seidla (Upały, Import Export).

Komentarze
Polityka Prywatności