Premiera: 31 marca 2006. Kiedy kilka lat temu rozpoczynaliśmy pracę nad edycją „Dzieł zebranych” Jacka Kaczmarskiego – SYN MARNOTRAWNY (Pomaton, 2004) – której w początkowym okresie sekundował sam Artysta, mieliśmy pełną świadomość, że dwadzieścia dwie płyty składające się na naszą edycję (nadal największą w polskiej fonografii) nie wyczerpują tematu „kompletu nagrań”. Była to – na początek – pełna dyskografia barda, obejmująca między innymi cztery albumy zagraniczne wydane w kraju premierowo oraz nagrania znane z kaset wydane po raz pierwszy na CD.
Teraz przyszła pora na dorobek rozproszony. Kompania Muzyczna Pomaton EMI odebrała w międzyczasie tysiące listów i maili od miłośników tej ważnej twórczości – większość z nich zawierała pytania o brakujące piosenki (znane fanom z występów), znaczna część wskazywała na potencjalne źródła archiwaliów. Tym razem redakcji obszernego materiału podjął się
To, co najcenniejsze, to nowe tytuły – utwory dotychczas nieznane, nigdy dotąd nie publikowane, nieoczekiwanie odnalezione. Utwory – nie wersje utworów. To ważne rozgraniczenie. W rękach entuzjastów znajdują się niezliczone taśmy z koncertami Jacka Kaczmarskiego, ale zawierają one najczęściej piosenki doskonale znane. Niżej podpisany sam dokonał takiego amatorskiego nagrania w klubie „Pomost” w Nowym Jorku w 1983 roku, ale jest ono niemal dokładnym powtórzeniem – zapisanego profesjonalnie – koncertu w Chicago, który ukazał się w naszej poprzedniej edycji.
Pierwsze trzy płyty SUPLEMENTU (łącznie 78 utworów) to nagrania z Radia Wolna Europa, gdzie Jacek Kaczmarski występował na antenie pod koniec lat 80., czyli w ostatnim okresie pierwszego etapu swojej emigracji. Osobny dysk zajmują sesje z Radia Wrocław zarejestrowane już w XXI wieku. Po drodze były liczne „rarytasy i niespodzianki” – te bezcenne nagrania pochodzą z rozproszonych źródeł. Są także piosenki, o które najczęściej dopytywali się liczni wielbiciele Jacka Kaczmarskiego – nagrania, które nie znalazły się w edycji SYN MARNOTRAWNY, mimo tego, że były dostępne w wydaniach kasetowych ( decydowała o tym pojemność nośnika w premierowych wydaniach na CD). Wielką atrakcją będzie niewątpliwie album zamykający kolekcję: wiersze Jacka Kaczmarskiego w interpretacji wybitnego aktora, Andrzeja Seweryna.
Czy nasz SUPLEMENT zamyka temat dorobku nagraniowego Jacka Kaczmarskiego? To mało prawdopodobne. Z całą pewnością niebywale go wzbogaca. W przypadku artystów o twórczości tak bogatej i różnorodnej, należy być zawsze przygotowanym na kolejne odkrycia. Przykładem może być scheda wielkiego rosyjskiego pieśniarza, Władimira Wysockiego, z którym nasz bard czuł bliskie powinowactwo duchowe. Od jego śmierci upłynęło już ponad ćwierć wieku, a nadal odnajdują się i są wydawane nieznane dotąd archiwalia. Z nagraniami Jacka Kaczmarskiego będzie podobnie.
Raz jeszcze trzeba jednak podkreślić, że największą wartość – dla kolekcjonerów, fanów, wreszcie dla badaczy twórczości śpiewających poetów – mają utwory nowe, nieznane wcześniej lub przynajmniej nie publikowane. Nie zaś kolejne, nawet inne, nawet odkrywcze, interpretacje pieśni znanych wcześniej. I pod tym względem nasz SUPLEMENT jest zapewne edycją jedyną w swoim rodzaju. Rozszerza bowiem wydatnie perspektywę, w jakiej spoglądamy na pełne dzieło Jacka Kaczmarskiego, poszerza skalę. Dostarcza jedynej w swoim rodzaju przyjemności, jaką jest odkrycie „nowej” piosenki ulubionego barda. Albo nieoczekiwane rozpoznanie utworu, który niegdyś – być może tak dawno, że pamięć o nim zasnęła pod płaszczem kolejnych, nowszych wrażeń – zapisał się głęboko w nas na koncercie poety. Może właśnie wtedy, przed laty, u księży Palotynów, kiedy wyśpiewał taką oto filozofię sztuki:
Bo światłem to tylko, co nam prosto w oczy!
Człowiekiem – co człowiek krwi własnej utoczy –
Plus Leonardo i Bach
(„Ofiara”, 1988)
Daniel Wyszogrodzki,
redaktor edycji SYN MARNOTRAWNY
Zawartośc boxu:
1. Radio Wolna Europa vol. 1
2. Radio Wolna Europa vol. 2
3. Radio Wolna Europa vol. 3
4. Radio Wrocław
5. Rarytasy i niespodzianki
6. Dodatki / wersje z kaset magentofononych i inne/
7. Wiersze - recytuje Andrzej Seweryn