-garść zabawnych epizodów
- szczypta inteligentnego humoru
- wyostrzyć dowcipem i ironią
- wstrząsnąć, zamieszać
Voilà – gotowe do połknięcia!
Ten przepis sprawdził się m.in. w USA, Francji, Wielkiej Brytanii – czy sprawdzi się także w Polsce?
„Zjem to, co ma na sobie” Davida Sedarisa to światowy bestseller, który właśnie ukazał się nakładem Wydawnictwa Znak. W Stanach Zjednoczonych ksiązka została sprzedana w milionie egzemplarzy, a jej autor jest jednym z najbardziej popularnych amerykańskich pisarzy.
„Zjem to, co ma na sobie” to zbiór historii niczym z najlepszych sitkomów. Tym zabawniejszych, że opartych na faktach z życia popularnego komika, szydercy piętnującego wszelkie symptomy amerykanizacji i przejawy political correctness.
Wybuchowe stężenie ostrego dowcipu i ironii, karykaturalny obraz rodziny, opowieść o burzliwym dorastaniu, walka z hipokryzją i uprzedzeniami wobec odmienności – to główne elementy składające się na tę błyskotliwą prozę.
W USA David Sedaris cieszy się popularnością godną rockowej gwiazdy. Bilety na jego występy są podobno trudniej osiągalne niż bilety na występy Britney Spears. Dwa razy do roku, wiosną i jesienią, Sedaris odbywa miesięczne tournee po Stanach Zjednoczonych, nawet jeśli nie wydał żadnej nowej książki.
Sedaris, nazywany „Woody Allenem amerykańskiej literatury”, największe bogactwo tematów czerpie z anegdot z życia własnej rodziny. Ma pięcioro rodzeństwa – cztery siostry i brata – a wszyscy są dość ekscentryczni. Jedna z sióstr, Amy, jest aktorką komediową; inna – Tiffany plastyczką, która robi witraże z rzeczy znalezionych na śmietniku, natomiast brat Paul prowadzi własny biznes i zarabia pieniądze na karierze Davida, sprzedając podobno „szkaradne koszulki” z jego imieniem i nazwiskiem, z sosem do grilla w pakiecie. Rodzina Sedarisów znana jest w całych Stanach Zjednoczonych jako „ta słynna dysfunkcjonalna rodzina”. Rodzeństwo pisarza często słyszy, jak ludzie w pracy czy w kawiarni wspominają zabawne zdarzenia z ich życia, które wyczytali w książkach Davida.