Serwis Turcja - podróże, porady - dział turystyka

Autobus

Autobus jest najbardziej rozpowszechnioną formą podróżowania po kraju, preferowaną nie tylko przez miejscowych, ale również turystów z zagranicy. Dojedziemy nim niemal wszędzie, i to o każdej porze, szczególnie z dużych ośrodków miejskich. Autobusy dalekobieżne (czyli pokonujące odległość ponad 150 km) są przestronne i wygodne, zawsze z obsługą. Większość stewardów lub stewardes zna kilka słów po angielsku, ale warto na wszelki wypadek nauczyć się podstawowych tureckich słówek dotyczących podróżowania.

Każde miasto, a nierzadko też miasteczko ma swój terminal autobusowy nazywany otogar, otobüs garay lub otobüs terminal, z czego pierwsza forma jest najbardziej rozpowszechniona. Terminale często są bardzo nowoczesne i na ogół znajdują się poza miastem. Chcąc kupić bilety, nie musimy tam jechać, ponieważ większość kampanii autobusowych prowadzi swoje biura w centrum miasta. W biurze dowiemy się wszystkiego o odjazdach, kupimy bilet i być może nie będziemy musieli na własną rękę jechać na dworzec, aby wsiąść do autobusu, ponieważ niektóre firmy podstawiają tzw. servis. Jest to minibus, który zawiezie nas na terminal za darmo, prosto pod autobus. Servis działa też w odwrotnym kierunku, podwozi pasażerów z dworca do centrum miasta. Aby dowiedzieć się, czy usługa ta jest oferowana przez daną firmę, zapytajmy w biurze lub stewarda w autobusie: Servis arabasnz var m? (Czy jest servis?).

Otogar to istny poemat, niezależnie, czy w dużym, czy małym mieście. Niekiedy (raczej rzadziej) panuje tam jakiś porządek, ale w ­większości wypadków jest to jeden wielki chaos, do którego trzeba się szybko przystosować. Zewsząd słychać głosy naganiaczy wykrzykujących nazwy miast, do których zmierza autobus, i ile zostało jeszcze czasu. Widząc turystę, naganiacz
wpada w szał, za punkt honoru stawia sobie upolowanie potencjalnego klienta i czasami jest to bardzo nachalny sposób reklamowania swojej firmy. Naganiacz podchodzi do nas przeważnie ze słowami: Where are you going? (opcjonalnie dodaje: my friend) i jeśli mu odpowiemy, to albo dosłownie zaciągnie nas do swojej firmy, albo wyszuka nam zaprzyjaźnioną kampanię w wypadku, gdy jego nie oferuje połączenia z interesującą nas miejscowością. Niekiedy naganiacz stanowi pewne ułatwienie poszukiwań, ale zawsze zapytajmy się w kilku biurach, targujmy się, mówmy, że jesteśmy studentami, pokazujmy, że w firmie obok (lub nieco dalej) bilet jest o wiele tańszy itp. Bilety można kupić nawet w ostatniej chwili przed odjazdem, ale lepiej pofatygować się do biura kilka godzin wcześniej, szczególnie na popularnych i często uczęszczanych trasach. Infrastruktura terminali autobusowych w Turcji jest imponująca. Oprócz lokant i sklepów znajdziemy tam zakłady fryzjerskie, pocztę, a nawet bank, oczywiście im większy otogar, tym więcej tego rodzaju przybytków.

Konkurencja wśród przewoźników jest ogromna, na stambulskim dworcu autobusowym naliczyć można ponad 100 firm oferujących przejazd do każdego zakątka Turcji. Prym na rynku wiodą takie firmy, jak Ulusoy (najbardziej luksusowe autobusy i najdroższe bilety), Kamil Koç oraz Metro (ma biuro w każdym mieście, miasteczku i wiosce). W północno-zachodniej Turcji liczy się jeszcze Uluda, który oferuje wygodne autobusy, a za bilety dużo się nie przepłaca.

W autobusie siedzenia są numerowane; należy zająć miejsce podane na bilecie. Biada tym, co nie zastosują się do tej reguły, ponieważ niektórzy Turcy bardzo poważnie podchodzą do zasady „siadaj tam, gdzie cię przyporządkowano”. Podczas jazdy podchodzi do nas obsługa, oferując wodę kolońską; wcieramy ją tureckim zwyczajem w ręce, twarz, szyję i włosy. We wszystkich autobusach możemy za darmo napić się wody. Wystarczy poprosić o nią słowami: Su verir misiniz? (Czy podałby mi pan wody? / Czy podałaby mi pani wody?). Poza tym obsługa, w zależności od czasu trwania podróży, roznosi herbatę lub kawę, niekiedy z ciasteczkami – również gratis.

Niektórzy podczas długich podróży mają w zwyczaju ściągać obuwie, lecz w tureckich autobusach nie wypada, a nawet nie wolno tego robić. Obsługa od razu reaguje na takie posunięcie, jeśli zdoła zauważyć wystające spod siedzenia nieobute stopy. Z pewnością upały i fakt nieużywania przez Turków sandałów, a co za tym idzie, roznoszenia się specyficznych zapachów przyczyniły się do powstania takiego zwyczaju. Niestety w autobusach, nawet tych dalekobieżnych, nie ma toalet, a raczej są, tylko używane niezgodnie z przeznaczeniem (składzik). Na szczęście relatywnie często kierowcy zatrzymują się na specjalnych zajazdach, gdzie można skorzystać z toalety, coś przekąsić i zrobić zakupy.

 

 

 

 

 

Fragmenty z przewodnika turystycznego "Turcja. Kraj czterech mórz". Autor: Witold Korsak. Wydawnictwo Bezdroża. 

 
Polityka Prywatności