Wiewiórki

Na swój fantastyczny, choć nie pozbawiony logiki sposób, Wonka rozumie, że światowymi specjalistami w kwestii jakości orzechów są wiewiórki. Żaden inny występujący na Ziemi gatunek, a z pewnością ani człowiek, ani żadna maszyna, nie potrafi odróżnić orzechów dobrych od zepsutych z taką precyzją i szybkością.

Kiedy więc wycieczka Wonka trafia do sali sortowania orzechów, dzieci widzą setkę uroczych gryzoni, które siedząc na malutkich stołeczkach w skupieniu oddają się czynności, którą z takim mistrzostwem wykonują. Oceniając każdy orzech pod względem zapachu i wydawanego dźwięku, zwinnie pakują dobre i umieszczają na taśmociągu, zepsute wyrzucając do stojącego za plecami gigantycznego zsypu.

         Podobnie jak Wonka, Tim Burton również pragnął realizmu – żywych, tresowanych wiewiórek.

         - Kiedy zorientowałem się o co chodzi, trochę mnie to przytłoczyło - mówi trener zwierząt Mike Alexander, z firmy Birds & Animals Unlimited. Alexander cieszył się z możliwości ponownej współpracy z Burton’em (po wspólnym sukcesie tresury szympansa w Planecie Małp), lecz miał świadomość, że - wiewiórki potrafią być bardzo trudne, a tresura setki z nich – jest nie do pomyślenia.

         W efekcie, zwierzęta na ekranie stanowią artystyczne połączenie animacji, grafiki komputerowej oraz 40 rubasznych i bardzo prawdziwych wiewiórek, które stanowiły wzorzec dla pozostałych i prowadziły całą akcję.

         Składający się z 4 osób zespół treserów Alexandra (pod czujnym okiem przedstawiciela organizacji zajmującej się ochroną praw zwierząt), spędził 19 tygodni ze swoimi żywotnymi podopiecznymi, z których każdy wymagał właściwie opieki jednego tresera. Część zwierząt pochodziła z prywatnych domów w Anglii, większość jednak zwerbowano do pracy w lokalnych schroniskach dla zwierząt. Biorącemu takie zwierzę pod opiekę prawo zabrania wypuszczenia go na wolność, więc po zakończeniu filmowania wiewiórki, które nie wróciły do swoich właścicieli, zostały adoptowane przez Birds & Animals Unlimited, gdzie będą czekać na kolejną okazje zagrania w filmie.

         Mimo, że niewątpliwie inteligentne i jak twierdzi Alexander “niezwykle fotogeniczne” wiewiórki są niesłuchanie trudne do wytresowania. Niezależne i nieprzewidywalne, - nie są stworzone do wykonywania pewnych skomplikowanych czynności. Nie lubią siedzieć spokojnie. Trudno je utrzymać w jednym miejscu. Pierwsze kilka tygodni spędziliśmy namawiając zwierzęta, żeby wyszły ze schronienia i po prostu z nami posiedziały, wcale nie myśląc o tym, co chcieliśmy, żeby później robiły - mówi Alexander.

         - Posuwaliśmy się naprzód metodą małych kroczków - opowiada dalej. - Kiedy już czuły się przy nas swobodnie, zaczęliśmy oswajać je z ich rekwizytami. Nauczyliśmy je podnosić orzechy i wkładać do metalowej miski, choć nie tak miało to wyglądać w filmie. Kiedy nauczyły się podnoszenia i wkładania orzechów do miski, mogliśmy wprowadzić taśmociąg.

Kiedy już przyswoiły sobie ogólną koncepcję, zaczynały się uczyć coraz szybciej i wszystko zaczęło się łączyć w całość.

         Każda wiewiórka miała imię i szybko ujawniły się ich osobowości i talenty. - Wszystkie potrafiły się uczyć, ale niektóre naturalnie robiły pewne rzeczy lepiej od innych - mówi Alexander. - Zauważyliśmy, że niektóre wcale nie chciały podnosić orzechów, podczas gdy inne jak już je podniosły, wcale nie chciały odłożyć. Te, które nie chciały się zajmować orzechami przenieśliśmy do innej grupy, które miała biec po podłodze na spotkanie Veruki. Orzechami zajęły się te najsprytniejsze.

          Nie wszystko jednak potrafi zrobić prawdziwa wiewiórka; nie chcieliśmy też narażać zwierząt na niebezpieczeństwo. W takich przypadkach używaliśmy animacji lub efektów komputerowych.

- Tim chciał używać żywych wiewiórek gdzie tylko to było możliwe - wspomina Nick Davis. - Niektórych rzeczy nie dało się jednak zrobić, przykładowo przerzucania orzechów za siebie. Fizjologia zwierząt na to nie pozwala. Nasze zadanie polegało na nadaniu “komputerowym” wiewiórkom jak najbardziej realnego wyglądu, zapewnieniu pewnego antropomorfizmu w ich relacjach z ludźmi, a jednocześnie zachowaniu maksymalnej zgodności z ich zwierzęcą naturą. Wiewiórki posiadają unikalną, dynamiczną energię i właśnie to pociągało Tima. Nie chciał kręcić ze zwiększoną prędkością ani zaburzać naturalności zwierząt, tej ruchliwości i prędkości, uroczej - choć czasem trudnej do zniesienia.

         Jon Thum, kierownik zespołu pracowników Framestore-CFC, firmy zajmującej się komputerowymi efektami specjalnymi, został poproszony o wydanie opinii na temat zachowania wiewiórek i wziął udział w 88 ujęciach z wykorzystaniem efektów specjalnych. Polegały one na - multiplikowaniu prawdziwych wiewiórek w 15 scenach a także – co było znacznie trudniejsze – stworzeniu wiewiórek od podstaw w 64 scenach. Niektóre ujęcia wiewiórek na stołkach, obracających główki musiały powstać w komputerze, podobnie jak większość wiewiórek na podłodze.

         Multiplikacja polegała na nakręceniu zwierząt robiących cos pojedynczo i połączeniu ich w grupę, robiącą to jednocześnie. Przykładowo, kiedy wszystkie wiewiórki zeskakują ze stołeczków i biegną w stronę Veruki, wyjaśnia Thum – Mogły to zrobić, ale nie wszystkie jednocześnie. Musieliśmy sfilmować każdą wiewiórkę zeskakującą ze stołeczka, a potem zsynchronizować te ujęcia w jedno.

         Tworząc wirtualne wiewiórki ekipa Thum’a - wykorzystała mnóstwo oryginalnych nagrań z udziałem zwierząt. Mieliśmy je biegające, skaczące, łupiące orzechy, bawiące się materiałem. Schematy animacji do wykorzystania w filmie zostały oparte na tych ujęciach, a następnie wykorzystane do stworzenia indywidualnych scen z udziałem wiewiórek. W niektórych scenach musieliśmy stworzyć rzeczy, których zwierzęta nie były w stanie zrobić, jak na przykład poklepanie Veruki po głowie, ale ruchy bezpośrednio przed i po tym ujęciu zostały oparte o schemat zachowania prawdziwych zwierząt”.

Obrazy komputerowe zostały następnie skrupulatnie przetworzone, aby nadać im cechy indywidualne, jak to opisuje Thum: - Problem polegał na tym, że w wielu ujęciach grafika komputerowa przeplatała się z rzeczywistymi zdjęciami. Okazało się, że komputerowo stworzone wiewiórki muszą posiadać pięć milionów autentycznie wyglądających włosków”. Zadbano o najdrobniejsze szczegóły wyglądu futra jak długość, kolor i kierunek ułożenia. Szczegóły ruchu jak oddychanie czy drżenie dopełniły efektu.

         Dodatkowo, Scanlan stworzył 12 modeli zwierząt i kilka ich fragmentów zamocowanych na kijkach. - W większości ujęć na pierwszym planie mamy żywe wiewiórki wykonujące swoje role i kukiełki w tle, powtarzające odpowiednie ruchy - mówi Scanlan. Kukiełki maja tę zaletę, że mogą powtarzać też samą czynność w nieskończoność bez narzekania, jednak nigdy nie będą wyglądały zupełnie naturalnie. Dlatego taka właśnie kombinacja jest najlepszym rozwiązaniem”.

Kukiełki Scanlan’a były napędzane wewnętrznymi silniczkami, które umożliwiały im szeroką gamę ruchów, jak poruszanie główkami, trzymanie, potrząsanie i osłuchiwanie orzecha czy machanie ogonem. - Mogliśmy je zaprogramować, żeby robiły dokładnie to, czego Tim potrzebował.

Kiedy Veruca próbuje porwać wiewiórkę i zostaje pobita przez stado gryzoni, kilka kukiełek Scanlan’a łączy się w ferworze walki z prawdziwymi wiewiórkami i wspólnie drą na strzępy jej sukienkę.

Dużo dbałości wykazano, aby uniknąć zranienia jakiegoś zwierzątka, które mogłoby się dostać pod upadającą Verucę lub jej dublerkę. W rzeczywistości upada ona na znajdującą się nad tuż nad podłogą niewidoczną platformę. Połączenie gry prawdziwych zwierząt z efektami komputerowymi stworzyło w tej scenie niesamowity efekt Veruki całkowicie pokrytej przez wiewiórki.

 
Polityka Prywatności