Niby-śniadanie, od czasu do czasu obiad w barze mlecznym, duża ilość pustych kalorii w postaci przekąsek spożywanych wieczorami – tak przeważnie wygląda dzienne menu studenta. Poradzenie sobie ze szkolnymi obowiązkami oraz finansowymi wyzwaniami nie jest łatwe. Podpowiadamy, co i jak jeść, żeby żywić się zdrowo nie wydając więcej od innych.
W październiku naukę rozpoczęło ponad 1,5 miliona studentów. Utożsamiane z tym faktem wkroczenie w dorosłość jest dla wielu z nich związane z częściowym lub całkowitym usamodzielnieniem się. Pierwszy rok akademicki to pierwsza stancja i decydowanie o sobie. Imprezowe studenckie czwartki, długie weekendy, grupowe realizowanie projektów… Cóż więc znaczy ciepły, wartościowy posiłek, jeżeli na raz dostępnych jest tyle pokus? Dla niektórych takie danie to wyjątek od reguły – studenci mówią taki los, dla innych to już niemal codzienność. Mimo to, pytanie gdzie dobrze i tanio zjeść? jest jednym z ważniejszych podczas całych studiów.
Parówka hitem w kuchni
Kuchnia studencka rządzi się swoimi
prawami, pewne jest jedno – studentów do wyjątkowej kreatywności mobilizuje
sytuacja. Bo kto inny, jak nie studenci potrafią wyczarować najlepsze dania niemal z niczego? – Studenci w
kuchni są zwykle śmiali w poczynaniach, lubią eksperymentować – mówi
Małgorzata Wódkiewicz z Zakładów Mięsnych Pekpol Ostrołęka. Do ulubionych produktów studenta, bynajmniej tak było za moich czasów,
należą m.in. parówki jak np. Paryżanki ZM Pekpol. Parówki są wygodną i niedrogą
opcją, dostępne w prawie każdym sklepie. spożywczym. Można je zjeść zarówno na
zimno, jak i na ciepło, pasują do wielu przepisów, do tego smakują równie dobrze
o każdej porze dnia i roku – uzupełnia Wódkiewicz.
Do ulubionych dań studentów należą też te bazujące na produktach zbożowych tj .makaronie, ryżu i kaszy oraz warzywach, np. ziemniakach. Wciąż popularne są
zupki chińskie i pierogi leniwe, które można zjeść w mlecznym barze za
kilka złotych.
Sposobem na kryzys - grupowe gotowanie
Trzy największe kłamstwa studenta: od jutra się uczę, od jutra nie piję, nie jestem głodny - to żart, ale jak każdy zawiera ziarnko prawdy. Mimo, że studenckie zaciskanie pasa najczęściej zaczyna się właśnie od jedzenia, to głodny student jest już coraz rzadszym przypadkiem. Sposobami na kryzys są m.in. grupowe zakupy i gotowanie, które stało się trendy. Większość studentów gotuje samodzielnie, co jest przyjemną i jednocześnie przerwą w ciągu dnia. Są jednak tacy studenci, którzy bazują głównie na produktach przywiezionych z domu. Studenci mawiają wtedy, że najlepszy jest poniedziałek – pierwszy dzień po spędzonym weekendzie w domu, dzień kiedy lodówka jest jeszcze pełna. W chwilach kryzysowych wielu szuka pomocy u współlokatorów, albo decyduje się na rozwiązania nieszablonowe. Niejedni gotowali już jajka w czajniku elektrycznym, przyrządzali sałatki z makaronu z zupki chińskiej z dodatkiem jogurtu lub pastę kanapkową ze wspomnianych już parówek. Tzw. kryzysowy gips stanowi też dżem i keczup, które nadają się niemal do wszystkiego. - Na jedzeniu nie powinno się oszczędzać – to jak przykazanie – mówi Wojtek, absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego. - Po odliczeniu kosztów mieszkania i rachunków, wydatki na jedzenie wynosiły zwykle ponad połowę mojego budżetu na utrzymanie, czyli ok. 300 złotych. Największą uwagę przywiązywałem do śniadania, po solidnym porannym posiłku zwykle już była tylko obiado-kolacja – dodaje.
Nie tracąc pieniędzy można jeść lepiej
Posiłki spożywane przez studentów, powinny dostarczać dużo energii. Tym bardziej, że grafik studenta jest napięty, a dzień bardzo długi. Kilka godzin zajęć na uczelni, ćwiczenia, spotkania, praca – to wyczerpujące czynności. Przy trybie życia, jaki praktykują żacy, brakuje czasu, by jadać zdrowo i regularnie. Warto więc pamiętać o kilku zasadach, które nie obciążą portfela i jednocześnie pozwolą jadać lepiej.
Dzięki stosowaniu wyżej wymienionych zasad można wydawać na jedzenie mniej, a do tego jeść dużo lepiej. Pozwoli to bez problemu nie tylko przetrwać od miesiąca do miesiąca, ale i od sesji do sesji.